To pytam . Kupiłam kiedyś w markiecie róże rabatowe ,rosły ładnie, zakwitły ,ale potem zaczęło się z nimi dziać coś dziwnego zaczęły wypuszczać dziwne długie pędy dochodzące nawet do 1,5 m. zakończone jednym kwiatem . I nie wiem czy to moja wina że podlałam je nawozem do róż czy z tymi różami było coś nie tak (wykopałam je ). Na wiosnę chciałabym kupić sobie trochę róż innych niż okrywowe bo te mam -ale nie chciałabym żeby sytuacja znowu sie powtórzyła .
justi177 pisze:Posadzenie tej ilości wymagało niezłej krzepy
Justynko, akurat trafił mi się pomocnik do kopania dołów i skorzystałam z pomocy.
Gosiu, mi też one się podobały jak oglądałam w necie, mam nadzieję, że i u mnie będą ładne ale raczej trzeba się nastawić, że dopiero za kilka lat będą piękne.
Witam po dłuższej nieobecności, ostatnio miałam sporo pracy przy ogacaniu róż, prawie udało mi się ocieplić te najbardziej wrażliwe.
Wczoraj jeszcze sadziłam ostatnią w tym roku różę - doktorka, dzisiaj już pejzaż zimowy.
W tym roku oprócz agrowłókniny zużyłam sporo kartonów, nie wygląda to zbyt estetycznie ale mam nadzieję, że bardziej osłoni od wiatrów.
Oj, wygląda całkiem estetycznie kartony jak wojsko, równo poustawiane, tej samej wysokości, jak kompania honorowa ważne, zeby spełniły swoją funkcję...
Ileż śniegu, u mnie całkiem już łyso
No zabezpieczyłaś sie w kartony Heniu jak widzę to zima Cie nie zaskoczyła .U Ciebie zimniej niż u mnie, a lepiej chuchać i cieszyć sie kwiatami w sezonie .Trzymam kciuki
Jeszcze nie wszystko udało mi się ocieplić, zostawiłam na sobotę dwie pnące Flammentanz i Vilchenblau, nie bardzo mam pomysł jak to zrobić.
Ta robota zapowiada się ciężka, drapiąca i nie wiadomo czy skuteczna. Obie róże mają 4 i 5 metrowe kolczaste pędy, będzie problem zdjąć je z kratownicy, najlepiej gdyby udało się je położyć na ziemi ale nie sądzę, że to się uda. Może część pędów wytnę bo narosło tego za dużo.
Jadziu, Justynko pewnie w Waszych stronach nie ma potrzeby takiego ocieplania, kopczyki wystarczają?
Pędy mojego doktorka oparłam przy murze będzie miał cieplej ,ale to tylko 2m .Nie pomyślałam o Rapsody ona też mi podmarzła ubiegłej zimy a ukorzenione patyczki Veilchenki padły .No cóż zobaczymy jak to będzie .Śniegu nam trochę dosypało
Jadziu,masz już 2-metrowego doktorka, , ale to znaczy, też w moim przypadku, kolejna róża do solidnego ocieplania. Gosiu,ja myślę, że nie ma na co czekać, już raczej się nie zagotują
To raczej nie z powodu czekania jej nie okryłam, ale z braku czasu.
Zdołałam wszystkie okopcować.
Nie zdązyłam jeszcze z innymi wrażliwcami. Powojnikom też można by nóżki zasyapać
Heniu u Ani [an-ka] doktorek bez ocieplania ubiegłą zimę przeżył bez uszczerbku a miał więcej niż 2 m .Mam przy pergoli posadzone 2 doktorki i teraz tak myślę chyba jednego puszczę na pergolę ,a drugiego zaproszę na mur . Ciekawe, gdybym puściła go poziomo czy też będzie mieć boczne odrosty ,ale raczej powinien
Gdyby w przyszłości mój doktorek miał 2 m byłabym szczęśliwa, nawet mnie nie przeraża jego okrywanie.
Gorzej z klasztornymi, mam ich 4 krzaki,młodziaki po pierwszym sezonie, na razie tylko okopcowane, trzeba będzie je lepiej zabezpieczyć. Gosiu, z tym czasem to tak już jest, ciągle go brakuje. Jadziu, i na pergoli i na murze będzie mu dobrze, jak to mówią " ładnemu we wszystkim ładnie". Maju, u mnie to dopiero pierwszy rok eksperymentu z tymi kartonami, nie wiem czy nie zamokną i nie zwiotczeją od opadów.
Kilka róż ociepliłam inaczej, po prostu na okopczykowany krzak nałożyłam kilka starych zużytych opon samochodowych, które zalegały mi w garażu.
Gdzieś w necie oglądałam takie rozwiązanie i sprawdzę u siebie.