


Na koniec niebo uatrakcyjniły cztery Iskry - ach, jak mnie fascynuje latanie (kiedyś o mały włos nie zostałam stewardessą ;-)).
W każdym razie już w domu, przy kominku, a przed nami weekend

Majeczko, z własnego doświadczenia z uprawy klonów palmowych napiszę, że przez pierwsze dwa lata je okrywałam... potem kosodrzewiny podrosły i okrywają dość wysoko podstawę pni klonowych - radzą sobie świetnie podczas zimy, nie wymagają zabezpieczania ani specjalnych zabiegów. Uwielbiam je

Małgosiu, oczywiście, że jestem z mojego pilota bardzo dumna

Przemku, miło mi!
Justyś, przykro mi czytać, że Ty też zmagasz się ze swoim panem Sową... kurczę, szkoda, że takie gbury trafiają się wrażliwym osobom, prawda? Inni dawno olali by takie zachowania, a my chyba nie bardzo potrafimy nie brać ich do siebie... Ja sobie co prawda coraz lepiej radzę, ale frustracja i tak się pojawia. Życzę, by nam się na dobre odmieniło

Dorotko, klonów nie okrywam - napisałam wyżej Majeczce jak wygląda u mnie ich zimowa pielęgnacja. Powodzenia!
Dorotko-dodad, jak się ucieszyłam widząc Twój wpis! Strasznie długo się nie odzywałaś - tęskniłam


Małgosiu, rozczuliłaś mnie tą fotką... jak dobrze, że tu się tak dobrze rozumiemy i lubimy ze sobą przebywać! Udanego weekendu Ci życzę

Doris, dzięki - w Dęblinie było szałowo, szkoda tylko że tak wiało


Jolu, miło że zajrzałaś - cieszmy się piątkiem i całym weekendem

Kropelko, dziękuję!
Pat, czwarte zdjęcie przedstawia świeżo obsypane kwiatuszkami berberysy Erecta - wiosną prezentują się fantastycznie! Zwykle mam siewki, także jeśli będziesz miała ochotę, to służę... Cieszę się, że poprawiłam Ci nastrój soczystymi zdjęciami

Robaczku, super - udanego spotkania zatem życzę!

Magda, miło czytać takie pozytywne komentarze na temat własnego ogrodu... dziękuję Ci bardzo za serdeczne słowa! Ogromnie lubię tę tarasową część - jest różnorodna, ale nie krzycząca moim zdaniem... maj jest miesiącem, który odsłania wszelkie zalety tej kolorystyki... Miłego weekendu!
Jula, dobrze, że chociaż czapka spokojna... mnie jak już pewnie nie raz Ci pisałam, głowisia nie doskwiera - leki właściwie dobrane. Jaka to ulga, sama możesz sobie świetnie wyobrazić. Może też spróbujesz? Wiosna, niech już przychodzi...
Miłko, Marysiu, Majutek, Gosiu - dziękuję za odwiedziny i sympatyczne słowa!