Stasiu,
Sweety, codzienne grabienie liści nie jest moim ulubionym zajęciem, ale ja nigdy w życiu nie pozbyłabym się moich drzew. To one stanowią o charakterze mojego ogrodu, to one są jego osią, podstawą, czy ja wiem jeszcze jak to określić...
Wiosną widok malutkich listeczków brzózki nie da się porównać do żadnego innego, latem cień jaki nam dają nasze drzewa jest bezcenny, jesienią ogród płonie dzięki wspaniałym barwom liści, a zimą uwielbiam patrzeć na pokrój wiekowych drzew, dziwnie powykręcane konary...To tylko niektóre zalety drzew w ogrodzie, bo jest ich dużo, dużo więcej...
Ewamaj, jakoś na razie pogoda się poprawiła Niektóre moje róże nadal kwitną, Boję się, że nadal kwitnące roślinki zetnie w nocy przymrozek. Brzydkie badylki lilii już usunęłam i jakoś to wszystko w sumie wygląda.
Edytko, ja także najbardziej lubię małe spotkania, gdzie nie ma zbyt duzo szumu i hałasu, tylko trwają ciche przyjazne rozmowy. Co do nowych różyczek, no, widzisz, że pokusy ciągle na nas biednych ogrodników czyhają!
Kasiu, Robaczku, kupiłam troszkę cebul na allegro, inne w świecie cebul, a jeszcze inne w supermarketach (OBI, LM). Wybór jest naprawdę duży, ale już trzeba się śpieszyć, po przymrozki zapowiadają.
Monikwiaty, duże drzewa są nieocenione, szczególnie podczas upałów są prawdziwym skarbem. Bardzo mi żal osób, ktore budowę domu zaczynają od wycięcia wszystkich drzew i krzewów.
Miłko, ja liści do czysta nie grabię. Widać to na zdjęciu brzozy płaczącej. Tam w tle oczyszczona została wyłącznie ścieżka, a po bokach leży pierzynka z liści. KOsiarka chyba nieiwele pomaga, bo liście zostają tylko rozdrobnione , ale nadal leżą na trawie, prawda.
AGNESS, ja korę zamawiam wiosną, kilkadziesiąt worków. I mam potem na caly sezon. Gdy gdzieś wywieje, od razu uzupełniam.
Beatko, też mi się chce coraz mniej, ale to już chyba mamy odziedziczone genetycznie takie układanie się do zimowego snu. Myślę sobie nawet czasem o zamknięciu wątku do wiosny, ale póki co ... jeszcze piszę.
Dzisiaj pogoda sprzyjała, a więc pobieglam do ogrodu...Coś tam sobie znalazłam do roboty
A to listki pograbiłam, a to korę rozsypałam na kwaśnych rabatach, a to powiązałam w snopki trawki, a to powycinałam suche bylinki... Zdaje się, że definitywnie padły też jednoroczne w skrzynkach...Będę musiała oczyścić donice.
Sezon się skończył, ale widać już zalążki nowego. Te malutkie zielone szyszeczki na końcach RH zapowiadają przyszłoroczne kwiaty. Nowe początki.
