Marysiu
Na razie soczki gruszkowo - malinowe fertig są. Kompoty i aroniowo - gruszkowe w planach.
Chyba widziałam podobne butki o których piszesz w Tanim Armanim.
I tak były drogie
Na ryneczku na pewno i w wiejski domu handlowym, tylko my przyjeżdżamy na wieś w póżniejszych godzinach. Pewnego dnia się uda je zdobyć.

Wczoraj widzieli my takowe w hurtowni i kosztowały ponad 200 pln co mnie troszku wzburzyło.
Bo za tyle mogę sobie sprawić wypasione, wielkomiejskie, markowe , butowe wymiatacze w outlecie.
Ale nic to , na razie mamy po kilka roboczych par i musi wystarczyć.
54 dał by się posiekać za jakąkolwiek formę ogrzewania mojej skromnej osoby, bo mu się bardzo podobam. Po za tym mimo rozpoczętej piątej już dekady mojego wieku, stanowię dla niego wciąż świeży i młody okaz niewiasty.
No niech mnie mój M. doceni

On się denerwuje, jak z Nogą gadam za długo
Marysiu ryneczki kocham od zawsze, nie zawsze natomiast jest czas tam pogrzebać.
Ale, jak w końcu osiądziemy tam, gdzie marzymy, będę jeżdzić rołverem i polować.
Na razie poluję na wełnianą kołdrę w Stonce, ale cóś mój refleks się osłabił ostatnio.
Geniu
Życzę Ci, aby przezimował, bo fajny jest i zaskakująco długo kwitnie, chyba najdłużej z moich astrów.
W maju ? Przyspieszony był ?
W tym roku jakoś nie widziałam nigdzie w sprzedaży tych astrów.
Geniu, nie powinnam tego pisać na fo., ja na Waszym miejscu bym albo odstrzeliła, albo założyła sidła na te dziki. Rozmawiałam na temat saren i dzików ze znajomym łowczym, powiedział, że rozmnożyły się wszędzie ostatnio, nie wiele się da zrobić, mają swoje przepisy i wytyczne i się CIESZĄ, że populacja wzrosła. Nic tylko przejąc inicjatywę w swoje ręce....
Małgorzatko
Twój M. jawi mi się, jako bardzo pozytywna postać
Same dobre rzeczy słyszę
A kamaszów zazdraszczam też. Tzn. męża podziwiam ale nie zazdraszczam bo mój własny jest niezastąpiony, tylko w sprawie moich kwiatków muszę nad Nim popracować.
A rzeczy z demobilu zawsze były superanckie i nie do zdarcia.
Jacku
Jesteś miły, jak zawsze
To moi Rodzice mają takie pomysły

No cóż, ogrodu nie mają, działka leśna jest jednym wielkim dzikim ogrodem otwartym dalej na zupełnie nieokiełznaną przyrodę. Oni strasznie się uparli walczyć z tymi bobrami.
Jacek, właśnie ja do końca nie wiem, czy to na bank astry wrzosolistne, dość drobne mają kwiaty, ale nie bardzo drobne, gdzieś między dwudziesto a pięćdziesięciogroszówką. Listki bardzo drobne.
Pochodzą z rabunku.
Wiem, jak u Ciebie zimno jest, można się przyzwyczaić, lecz z wiekiem będziemy odczuwać to coraz bardziej w kościach.
Mamy zapasik gałęzi porąbanych i klocków od palet, ale szybko się kurczy.
W przyszłym roku wykupimy asygnatę, i będziemy z naszego lasu ściągać.
Człowiek się przyzwyczaja i nabiera dziwnych nawyków związanych z paleniem, ja zbieram wszystkie papiery i tektury w domu i zabieram na wieś na podpałkę.
Cała nadzieja w łagodnej ponoć zimie ,którą zapowiadają.
Już słyszałam opowieści od sąsiada 54 o przesuwaniu mebli w kuchni, podnoszeniu wykładziny i wchodzeniu do lochu - piwnicy w celu zakręcenia głównego zaworu wody, żeby nie zamarzła rura.
Brrrr. już wolę 5 l. wody wozić ze sobą

Bo mycie w wodzie śniegowej nie raz uskutecznialiśmy w bloku
