Witam weekendowo, cudnie i słonecznie mimo, że jesiennie

.
Aga, prognozy się sprawdziły

. Plan na jutro opracowany.
Jabłka z własnego ogrodu-pychota.
Jacku, jeszcze 4-5 lat temu nie doceniałam drzew owocowych. Marzył mi się ogród ozdobny.
W ogrodzie odziedziczyliśmy po poprzednich właścicielach sporo drzew owocowych. Zbyt dużo, jak na tak małą działkę.
Na szczęście M czuwał, nie pozwolił pochopnie nic wykopać i oddać do zaprzyjaźnionych ogrodów., bo o wycinaniu nie ma mowy.
Teraz mamy 2 jabłonie, 2 wiśnie i 2 grusze, czereśnię i orzech włoski. Obawiam się, że to jeszcze zbyt dużo

. Koryguje, przycinam. Staram się nad nimi zapanować.
Skoro u ciebie nie mogą rosnąć owocowe, Bogu dziękować za takiego sąsiada
Ewo, próbowałam w piekarniku, ale długo i raczej kosztownie. W takich okolicznościach zakup suszarki niezbędny. Widziałam taką z 5 pietrami.
Zazdroszczę zapasów. Ja mam od mamy słoik ususzonej pigwy. Do herbatki z miodem lepsza niż cytryna.
Krysiu, w tym roku wyjątkowo dorodne, jak malowane.
Lubię je , bo są twarde i soczyste.
Mus tez już robiłam. Trochę suszyłam.
Te dorodne, zerwane leżakują w skrzynkach.
W pierwszej kolejności zagospodarowałam spady.
Mam jeszcze jedna jabłoneczkę, malutka i 'garbata'. Ma wczesne owoce w takie czerwone kreseczki. Niestety na razie nn.
Iwonko, nic tylko chwalić i wielbić M za taki zbytek łaski
Dał się skusić na rumiane glostery
U mnie M nie pozwala nic wyciąć

, nic też nie obcina. W praktyce to oznacza, że ja 'chodzę ' po drzewach z sekatorem
Za to nawozi i dba.
Brzoskwinie, nektaryny i morele ma sąsiadka. Owocują i to bardzo smacznie, ale sporo z nimi zachodu, zwłaszcza w kwietniu i maju (groźba przymrozków). Dla mnie za dużo.
Mamy międzysąsiedzką wymianę egzotyczne+maliny, za jabłka i gruszki
