Nadejszła pora na drugie podsumowanie sekcji - paciorecznik 2012. Podsumowanie trochę nietypowe bo w kategorii wirus. Temat powraca co jakiś czas jak bumerang i budzi zawsze wielkie emocje. Postanowiłem i ja wtrącić swoje 3 grosze. Jeżeli chodzi o relacje paciorecznik-wirus to jestem umiarkowanym pesymistą. Prawie wszystkie kanny w moim ogrodzie są, bardziej lub mniej, zawirusowane. I nie ma tu mowy o złych warunkach atmosferycznych, złym nawożeniu czy złej uprawie jako takiej:
Czy to normalne, że wszystkie liście mają smugi, kropki i inne przebarwienia? Nie, to wirus. I kiedy ten wirus jest groźny a kiedy nie? Wirus jest groźny wtedy kiedy powoduje deformacje liści, ich zasychanie a w konsekwencji degradacje całej rośliny. Wiąże się to z różną odpornością genetyczną poszczególnych odmian i rodzaju wirusa. Najmniej odporna odmiana, u mnie, to President - foto nr 1. Degradacja, całkowita, zawirusowanej rośliny, postępuje wciągu dwóch sezonów. Na 5 posadzonych pacioreczników President trzy są zawirusowane i natychmiast, przeze mnie, eliminowane. Ciekawa sprawa jest z paciorecznikiem Wyoming-nr 2. Wiele lat temu odmiana ta wyglądała wręcz idealnie. Miała fioletowe, błyszczące liście. Przez cały sezon wegetacyjny żadnych przebarwień. Jednak 10 lat temu złapała wirusa. Liście zmieniają barwę kilka razy w ciągu sezonu. Skarłowaciała do 1,6 m. (podczas gdy Wyoming otrzymany od kolegi-też zawirusowany-bez problemu 2,20 m.). Wirus tak głęboko zaingerował w kod genetyczny, że Wyominga można pomylić z inną odmianą.
Jak się pozbyć wirusa? Jedynie rozmnażanie generatywne daje rośliny wolne od chorób i wirusów. Nie powtarza cech rośliny matecznej? Należy wysiać dostateczną ilość nasion (czasem dość dużo). Na pewno któraś będzie tożsama lub bardzo podobna. Jeżeli pojawią się przebarwienia to będzie to już uwarunkowane genetycznie. Kupienie odmiany, bez wirusa, na rynku graniczy z cudem.
Czy można uprawiać kanny bez wirusa? Nie. Nie osiągniemy warunków sterylnych. Podczas kopania karp uszkadzamy korzenie. Już karpa chłonie wirusa jak gąbka. Dzielimy karpę nożem czy sekatorem już chłonie. A np. mszyce? W tym roku Po posadzeniu roślin do gruntu oblazły je jak szarańcza.
Jak ograniczyć atak wirusa? Należy dzielić karpy na kłącza przez odłamywanie. Świetnie to się udaje. Kłącze pęka w miejscu lekko zdrewniałym i przewężonym. Ogranicza to dostęp wirusa. Pamiętajmy o zasypywaniu rany węglem drzewnym lub popiołem. Jeżeli już tniemy nożem lub sekatorem to poczekajmy 24 godziny aż rana przyschnie. Odkażajmy narzędzia denaturatem.
Jak zależy mi na czystej, zdrowej roślinie, wolnej od chorób to sadzę do doniczki. Jesienią wystawiam z doniczki i czyszczę z ziemi pod bieżącą wodą. Potem obcinam korzenie i dzielę odkażonymi narzędziami.
Jedyna moja kanna która przez ponad 10 lat nie złapała, u mnie, wirusa ( a przynajmniej togo nie widać):
Autor nie bierze żadnej odpowiedzialności za treści zawarte w tym poście.
Autor nie podejmie żadnej polemiki merytorycznej.
Wszelkie prawa nie są zastrzeżone. Można dowolnie kopiować i rozpowszechniać treści bez zgody autora.
______________________________________
Pozdrawiam -Piotrek