Dostałam dzisiaj róże od lokalnej szkółki: trzy Rosarium Uetersen i jedną Chopin. Wszystkie z gołym korzeniem. Korzenie rozrośnięte, bogate, każda ma 7-8 pędów. I te pędy są długie na ok 40 cm.
Przywieźli je rano do mnie do pracy, więc wstawiłam je od razu do wiadra z wodą. A potem, po przyjściu do domu posadziłam je w doniczkach i razem z doniczkami wsadziłam do ziemi, z myślą, że posiedzą w nich trzy tygodnie, aż stanie altana na ogrodzie.

Tak teraz myślę, że te doniczki są trochę za małe na korzenie, które tak naprawdę ledwo do nich weszły (doniczki 3 litrowe)

I jeszcze godzinę temu myślałam, że chyba przesadzę je do większych doniczek
Ale teraz czytam ten wątek i już zupełnie nie wiem, co dalej z nimi zrobić.
Chyba jutro wydrę je z tych doniczek i wsadzę do ziemi. Tylko jak?
Przeczytałam cały ten temat i mam spore wątpliwości co do dołowania, bo chyba to powinnam zrobić???
majka411 pisze:zadołuj je tzn. wykop dół na głębokość 2 łopat i dość szeroki. Róże ułóż pod kontem 45 stopni, podlej wody do dołka i zasyp lekko dociskając. Usyp porządny kopczyk.
Róże na wiosnę posadzisz na swoje miejsca. Powinny spokojnie przezimować. Jak je posadzisz to istnieje duże ryzyko, ze je stracisz.

Czyli co, przysypać je całe ziemią?
A te pędy długie na 40 cm zostawić? czy skrócić? Pędy są zielone, zieloniutkie... Ci, którzy te róże przywieźli powiedzieli, że dopiero zostały wykopane z gruntu, jeszcze trzy dni temu rosły sobie spokojnie.
No to co mam właściwie zrobić? Posadzić je i zrobić kopczyk, czy położyć je i całe zasypać ziemią
Proszę o jasną odpowiedź jak dla zupełnego laika, którym też jestem niestety...
