Dziewczynki, jesteście najlepsze, kochane i cudowne
Słuchajcie, ja się popłakałam ze wzruszenia

Brak mi słów by wyrazić wdzięczność za słowa wsparcia. Oczy mam ostatnio w trochę mokrym miejscu bo przyjaciel miał zawał w sobotę i jesteśmy dodatkowo podenerwowani, więc takie objawy sympatii to jak plaster na ranę.
Agnieszko, dziękuję

Staram się iść za Twoją radą i walczę w ogródku. Postanowiłam reaktywować trawiastą rabatę która mi w zeszłym roku wymarzła. Posadziłam więc miskanty zebrinus, rozplenice Rubrum, proso, Hakonechloe i werbenę patagońską. Zabezpieczę je na zimę gałązkami sosnowymi i mam nadzieję że tym razem się uda.
Aniu, super

Miałam w sobotę jechać na targ i kupić potrzebne roślinki ale złe wieści tak mnie wytrąciły z równowagi że nie dałam rady. Ale pomysł wykorzystam bo bardzo mi przypadł do gustu. A co do osoby, która popsuła mi nastrój to ona też miała ogród który zakładała od zera i też bardzo ciężko pracowała nad nim. Po kilkunastu latach jest przepiękny. Ale jak to szybko się zapomina ....
Kasiu, bardzo Ci jestem wdzięczna za słowa otuchy. Ty bardzo dobrze wiesz o czym mówię

Choć Tobie obca osoba zrobiła przykrość swoimi uwagami na temat ogrodu to i tak ciężar takich słów bywa ogromny dla osoby wkładającej całą duszę w to co robi. Wezmę z Ciebie przykład i się pozbieram

Najlepszym lekarstwem było grzebanie w ziemi. Nigdy z taką pasją nie waliłam siekierą by usunąć korzenie

A forumowa grupa wsparcia działa bez zarzutu
Wando kochana, wielkie dzięki

Tak to prawda, mam Was i bardzo mi się przydaliście. Niestety problem z tą osobą nie zniknie, muszę tylko wymyślić strategię obronną i podchodzić z większą rezerwą, mając na uwadze że ona chce dobrze, tylko niezbyt to umie wyrazić

Na osłodę posadziłam oprócz traw dwie hortensje zakupione u SZ. Vanilkę i Pink Diamond. Niestety zdjęć nie ściągnęłam z aparatu bo zapomniałam pendriva z pracy w tej złości.
Magdo/Variegata, jak fajnie że założyłaś wątek, zaraz Cię odwiedzę, szykuj kawę

Jak mamy podobne warunki glebowe to będziemy się mogły wzajemnie wspierać i wymieniać doświadczenia. Jak widzisz to na FO grupy wsparcia działają niezwykle prężnie więc dasz radę. A jak będą problemy to wysyłaj SOS i jak widzisz odzew jest natychmiastowy i skuteczny

Jutro pokażę co zdziałałam w ramach terapi. To potrafi być naprawdę motywujące.
Witaj Parysko, przykro mi że masz podobne problemy. Jak Cię czytam to mi wszystko wraca przed oczy. Dokładnie tak, jak piszesz jest i u mnie. Nie jest to teściowa, tą mam super i wyrozumiałą. A nawet jak myśli co innego to mi nie mówi. Ty dałaś radę to i ja dam. Więcej załamanie się nie powtórzy, obiecuję
Asiu/Daffodil, bardzo dziękuję że znalazłaś czas by do mnie zajrzeć. Wiem że ostatnio jesteś bardzo zajęta. Ja też mam coraz mniej czasu do buszowania po pięknych forumowych ogrodach i nie zawsze się wpisuję, więc rozumiem. Chandra już mi przechodzi dzięki słowom wsparcia od forumowych koleżanek. Osoba którą tu tak skrzętnie obmawiamy

też grzebie w ziemi i jest to jej hobby. Więc do tego miałam mnóstwo komentarzy co zrobiłam źle i jak powinno być

No ale miałam wyluzować...
Dominiko, dałam radę

nie pokłóciłyśmy się. Zabrałam się za robotę, starałam się też
uwzględniać dobre rady i
konstruktywnie dyskutować Na pocieszenie kupiłam sobie 60 sz tulipanów takich dubeltowych i 12 szt czosnków
Linetko, popłakałam się ze wzruszenia

Ale w moich warunkach jakby tak każdy coś przysłał to chyba umarłabym z przepracowania. Bardzo dziękuję za dobre chęci. Nigdy nie odmawiam zielonych prezencików jeżeli ktoś ma coś na zbyciu to chętnie adoptuję ale nie zmuszaj koleżanek żeby ogałacały swoje ogródki. Przyjechała wczoraj do mnie przyjaciółka i też przywiozła pół bagażnika skalniakowatych, tawułę i forsycję. Ma mały ogródek i cokolwiek jej się rozrasta to zaraz przerzuca do mnie. Ja też jak mam ciekawsze roślinki to jej podrzucam jak w tajemnicy przed swoim M odrobinę okroi ogródek.
