Chwilowo bez fotek, bo w tej chwili tylko jeden skrętnik szaleje coraz bardziej. Na szczęście ostatnio wypatrzyłam kolejne pączki u domniemanego

Roulette Azur, natomiast ten, który wypuszcza pąki od czerwca

dalej ma pąki

. Ciekawe, czy zdąży z kwiatami przed zimą

. Na dole kilka dalii zapączkowanych, ale też jeszcze trzeba poczekać.
Rapunzel -

Jednak w tym przypadku bardziej chodziło mi o doniczkę, chociaż przy większej ilości metoda faktycznie kompletnie nieopłacalna

. Tym razem jednak jeszcze nie zbankrutowałam, bo kosztowało to coś koło 4 zł.
Niuniu - dziękuję

. Mam złe wieści - passiflora zżółkła i trzeba zaczynać z nową szczepką

.
Justus,
Filigranowa,
Kwiaciaro,
Irko - dziękuję bardzo

.
Fiskomp - dziękuję

. Ten drugi został zidentyfikowany jako Szeherezada, chociaż dostałam go po prostu jako ciemnoróżowego

.
Mniodkowa -

Ciachnęłam temu białemu listek i eksperymentalnie wsadziłam go do worka z perlitem. Zobaczymy, co wyniknie z tej metody.
Dziękuję bardzo za propozycję, ale chyba udało mi się znaleźć w końcu źródełko

, czas pokaże, czy sezonowe, czy stałe. Dotarłam do kwiaciarni, w której sprzedają używane, właśnie takie około fi 5 cm. Natomiast kilka takich malutkich kupiłam na niedzielnym targu i aż żałuję, że wcześniej nie wzięłam więcej, bo chyba z pół roku temu na kilku stoiskach widziałam takie figurki (pajacyki) wykonane z posklejanych ze sobą miniaturek.
Misiaczko -

Ja dostałam aptenię jesienią, więc też jakiegoś wielkiego doświadczenia nie mam

. Wtedy zostawiłam sadzonki w doniczce, w domu, na zimę i siedziały w niej do lata (bo zapomniałam je wysadzić na balkon wiosną

). Natomiast razem z roślinką dostałam instrukcję, że po lecie na zewnątrz, jesienią należy pobrać szczepki, ukorzenić i przetrzymać do wiosny w domu, a potem znów na zewnątrz.
Karo - ogromnie dziękuję

- że też się dokopałaś do tego mojego pytania

. Owoc jeszcze wisi i jest coraz większy, a listki... niektóre chcą rosnąć, a inne zupełnie nie. Poza tym można przeczytać całe mnóstwo instrukcji opieki nad skrętnikami, a potem się okazuje, że mają zupełnie odmienne wymagania - na przykład u mnie te bardziej rozrośnięte muszą być podlewane codziennie, bo inaczej robią się "klapnięte", natomiast małe faktycznie padają przy nadmiarze wody. Też czasem tracę cierpliwość

.