Anik - dziękuję bardzo

.
Nolinko - witam Cię i dziękuję

. Tak jak i Ty czekam na kwiaty u passiflor z nasion; może kiedyś się uda

.
Niuniu -

Nic straconego - to rośnie jak chwast

i całkiem nieźle się ukorzenia, a ciąć trzeba: jesienią i wiosną lub tylko wiosną, ale i tak tych gałęzi uciętych jest całe mnóstwo

.
Mmarylo -

no właśnie to jej pierwszy kwiat, dlatego tak mnie zafascynował. Teraz to już w ogóle "choroba" passiflorowa postępuje u mnie lawinowo. Co do łysych gałęzi to nadałam tej mojej imię "Łysa z Lidla" bo właśnie też ma takie bezlistne gałęzie. Z resztą pokazywałam ją w całości, zanim wypuściła pączki, na stronie 39, drugie zdjęcie. Nie wygląda tam specjalnie imponująco
Doromichu -

widziałam tą Twoją kwitnącą - piękna jest i myślę, że ona i jaj koleżanki mają u Ciebie dużo lepsze warunki, niż u mnie, bo stoją na zewnątrz. Moje gnieżdżą się na wschodnim parapecie i nawzajem podbierają sobie drabinki. Dlatego też ciężko było mi uchwycić kwiat, bo miałam zbyt mało rąk, żeby naraz przestawiać trzy doniczki przemieszczając je wzdłuż parapetu, między oknem a draceną i fikusami stojącymi na podłodze

.
Mniodkowa -

ja już się boję takich "tymczasowych" mebli przyniesionych gdzieś, skądś

, bo one
zawsze zostają na bardzo długo i trzeba poważnej mobilizacji, żeby się ich pozbyć. A faktycznie, nie zawsze wyglądają dobrze

.
Filigranowa -

nie jest trudna, tylko rozrasta się niemiłosiernie i wszystkiego czepia, więc trzeba na nią uważać. Dałam koleżance kilka ukorzenionych szczepek jesienią i zanim się zorientowała, to passiflora wkręciła się w firankę. A, i ochlaptus jest z niej niemożebny (piszę oczywiście o passiflorze) - trzeba podlewać tak mniej więcej co dwa dni, bo inaczej mdleje

. No i żeby kwitła, to podobno powinna mieć jak najwięcej słońca, ale widać, że wschodni parapet jej wystarcza. No i zapomniałabym: jak się zauważy pączek, nie należy wyjeżdżać z domu na dłużej, bo kwiat utrzymuje się jeden dzień.
Miko -

nie przejmuj się listkami skrętników. Tak to bywa, że nie każdy chce się ukorzenić. Mnie w pewnym momencie też ogarnęło zniechęcenie, bo ukatrupiłam sześć pod rząd, ale za to jaka radość jest, kiedy się w końcu uda

.
Justus - dziękuję

. Nawet nie wiesz, jak się cieszę: tak dzień po dniu pierwszy "własny" kwiatek skrętnika i pierwszy u passiflory

.
W domu nic się nie dzieje, to znaczy nic nowego nie zakwitło, więc pokażę moje balkoniki od zewnątrz.
Najpierw ten mini mini-balkonik - w całości i ze zbliżeniem na wilce. Co prawda więcej na nim liści, niż kwiatów, ale coś się przestałam dogadywać z begoniami i na przyszły rok będę musiała wymyślić coś innego:
I ten nieco większy balkon - zdjęcie ogólne:

Surfiniopodobne w skrzynkach i wiszący kwietnik:

Oraz skrzynka z pnączami. Jak w zeszłym roku wszystkie sznurki wyglądają niespecjalnie, ale póki co, lepszego pomysłu na nie nie mam:

Na koniec zbliżenie (już od wewnątrz) dwóch kwitnących dipladenii:
