Obecny wygląd ogrodu po przejściu wtorkowej burzy z gradobiciem (grad wielkości śliwek)...
Przewróciło jabłoń, nie wiem czy jest do odratowania... pąki róż, lilii połamane, liście zmasakrowane, borówki straciły prawie wszystkie owoce, warzywniak wygląda jakby przeszło po nim stado bydła....
tak na prawdę to nawet nie chce mi się przebywać w ogrodzie i patrzeć na te zniszczenia...
Tak wyglądały kule lodu po 30 min od ustania burzy...
Oprócz ogrodu zniszczone są 2 nasze samochody (na dachu jest pełno mniejszych lub większych wgnieceń po gradzie)
Lesiu, przykro mi Nie ma mocnych na siłę natury, niestety... życzę, żeby stratowane rośliny szybko się podniosły , bo na szkody na aucie chyba zbyt wiele nie da się poradzić? Są co prawda tacy magicy od wyciągania wgnieceń - pytanie ile ich jest, bo to kosztuje...
O rany, jaki widok
Jak ja bym cos takiego zobaczyła, to.....
Trzymaj się. Roslinki sie pozbierają. Najgorzej z liliami, bo one dopiero w przyszłym roku.
Joasiu co tam w ogródku już lepiej u mnie wiele roślin ma pełno dziur lub jest posiekana w paski od gradziska wyłamało mi kilka pędów różanych i też postrącało lilie, ale nie jest jeszcze tak najgorzej, siedzieliśmy z Mikołajem w drugim przedpokoju tak się baliśmy tej strasznej burzy,na szczęście samochód był w garażu trzymajcie się buziaczki
Agnieszko, Gosiu, Asiu - rośliny jakoś sobie radzą, choć większość liści pozostanie dziurawa i postrzępiona (raczej w tym roku nie ma co się chwalić kolekcją host, pomimo małej ilości ślimaków), na samochodzie rzeczoznawca ubezpieczyciela naliczył 80 wgnieceń. Róże chwilowo mają przerwę, choć niektóre dopiero teraz są w pełni rozkwitu - ale ten rok nie jest udany dla róż.
Porobiłam trochę zdjęć, ale mam tyle pracy po chorobowym - zupełnie jakbym miała odpracowac każdą godzinę nieobecności.
Przymierzam się do zakupów powojnkowych, aby uzupełnić zimowe straty - tym razem będą wyłącznie powojniki z grupy Viticella: Venosa Violacea (niestety wypadła a jest piękna), Prince Charles, Dark Eyes, Plena Purpurea, Krakowiak.
Myślę też o różanych zakupach i jestem w kropce - podobają się mi róże, które są do zamówienia w kilku szkółkach, więc będzie kilka zamówień (a to znowu drożej), łamię się czy dołączyć do zakupów poza granicami RP (np. z niektórymi angielkami).
No i podstawowe pytanie czy jest sens zamawiać te same róże, co wypadły? Myślę o Saharze (jeszcze żyje, ale zatrzymała się w rozwoju na wysokości 20 cm) i Sonnenschirm z R., bardzo podobały się mi te róże, ładnie się komponowały i przez 3 lata rosły bezproblemowo w moim ogrodzie, czy też kupić coś innego. Jeśli będę zamawiać z R., to czy kupować teraz gdy róże są przebrane, czy poczekać do jesieni na gołokorzeniowe? Jeśli gołokorzeniowe to czy się zdążą ukorzenić przed zimą, bo nie daj Boże znowu zima będzie taka jak w 2012 - to może lepiej zamawiac dopiero na wiosnę, bo wtedy lepiej mi się rośliny przyjmują....
A z drugiej strony drażni mnie wolne miejsce na rabacie. O tym, że chciałabym posadzić za dużo róż w stosunku do miejsca w ogrodzie nie wspomnę. Nie mogę też zagonić Wojtka do pracy w ogrodzie a mam dla niego 2 ciężkie fizyczne zadania, których ja za bardzo nie mam jak wykonać i wkurza mnie to... A Wojtek odmawia pracy w takich temperaturach (zresztą nie dziwię się mu). To tyle marudzenia, jak się uda to wieczorem będą zdjęcia.
Joasiu, masz rozterki różyczkowe, to normalne, każda z nas jak musi wybrać
to się miota przed podjęciem decyzji. Wszystko sobie jeszcze do jesieni ułożysz.
James Galway jest śliczny i bardzo bym go chciała.
O matko, a ja tylko parę kilometrów od ciebie, a u mnie tylko jeden pęd Annabelle się złamał. Miałam szczęście. Żadna róża nie ucierpiała, a to najważniejsze. Współczuję
Bożenko - rośliny nadrabiają, np. dzisiaj zauważyłam pierwsze zawiązki owoców pomidorów.
Majko - dylematy, dylematy, a potem prawie mnie męczą koszmary różane..
Jaką masz opinię o sadzeniu róż jesienią w porównaniu do sadzenia wiosennego - porzekadło mówi, że jesienią każe się roślinom rosnąć a wiosną się je prosi... ja mam wrażenie, że z różami w naszym rejonie jest dokładnie na odwrót, ale to tylko moja luźna obserwacja.
James coś w sobie ma.
Wando - widocznie te kilka km robi różnicę... jakoś w tym roku pogoda nie sprzyja, ja nawet lubię burze, ale to był koszmar.
First Lady - pięknie się rozkrzewiła po mocnym cięciu, wyjątkowo dobrze zniosła mrozy i wiosenne przymrozki..
Leonardo da Vinci - szaleje
Red Eden - moim zdaniem nie jest tak piękny jak Eden Rose, ale coś w sobie ma. (Eden Rose ma coś co przypomina dopiero zawiązki kwiatów, choć pięknie odbił)
Lilie i liliowce zdjęcia jeszcze przed gradobiciem...
Asiu, ja tam wolę sadzenie wiosenne. Przynajmniej wiem, że róża się przyjmie. A jak nie to reklamacja do szkółki.
Fakt, że największe zakupy są jesienią i wiele odmian już nie ma w dodatku najczęściej zostaje gorszy sort, ale chyba już nie kupię jesienią. Chociaż kto wie?
W sumie moje prawie wszystkie sie przyjęły, ale bałam się o nie.
Majko - dylematy, dylematy, a potem prawie mnie męczą koszmary różane..
Jaką masz opinię o sadzeniu róż jesienią w porównaniu do sadzenia wiosennego - porzekadło mówi, że jesienią każe się roślinom rosnąć a wiosną się je prosi... ja mam wrażenie, że z różami w naszym rejonie jest dokładnie na odwrót, ale to tylko moja luźna obserwacja.
Joasiu, zdecydowanie wolę sadzić róże jesienią. Owszem zdarza mi się kupić róże wiosną w donicy już kwitnącą.
Jednak to są tylko nieliczne przypadki. Ja myślę, że nie jest ważne kiedy ja posadzę, a najważniejsza jest sama sadzonka róży oraz na czym jest szczepiona. Przemyśl sobie to, a myślę, że dojdziesz do podobnego wniosku. Oczywiście kwestie poprawnego sadzenia róży uważam za nie ważną w naszym przypadku. Ponieważ obie wiemy jak je sadzić. Masz śliczne róże, Piligrim zawsze mi się bardzo podoba, tylko gdzie go mam wsadzić
Joasiu hortensja i róże przepiękne a Pilgrimek mmmmmmmmm cudo, moje jak wiesz padły obydwa i ja jeszcze zaryzykuje i kupie w innym miejscu tę róże bardzo ją lubiłam kwitła zawsze tyloma kwiatami, pozostały mi tylko fotki,
Joasiu możesz powiedzieć co dokładnie rozsypujesz na zdrewnienie roślin i w jakiej ilości, buziaczki dla "kwiatuszka"