Chyba znów zaniedbuję wątek, ale to przez to, że cały czas planowałam zrobić zdjęcia na dole i jakoś nie mogłam tam dojść

. W końcu dziś, w deszczu, udało mi się.
Kociaro - wykrakałaś (tak pozytywnie)

. Chyba moje dwie mniejsze fuksje zabiorą się do kwitnienia

. Niestety, razem z pączkami, do kompletu pojawiły się mszyce, a dopiero co udało mi się je wybić

. Podlałam je wywarem z tytoniu, ale nic sobie z tego nie robią. Będę musiała rozrobić chemię.
Na fotkę Edka czekam z niecierpliwością, a co do narzeczonej - to szkoda, bardzo szkoda. O ile dobrze pamiętam, to ona chyba miała jakiś taki mniej spotykany kolor

.
Domimiko -

. No niestety, liczi wykiełkowało w garażu, w zamkniętym pojemniku, więc pewnie, nawet jeśli po otwarciu zauważyłam, że nie jest zielone, to zrzuciłam to na ciemności, w których wyrastało

. Szkoda Twojej roślinki; ja niedawno zasuszyłam granaty z pestki

. Cóż, trzeba udać się do sklepu po kolejne owoce

.
Arkadiusie - dziękuję za pochwały

. Cieszą tym bardziej, że pochodzą od osoby robiącej takie piękne i artystyczne zdjęcia

.
Miko - dziękuję

i zapraszam częściej

.
Mniodkowa -

no, właśnie nie wiem, co to epi kombinuje, jednak wydaje mi się, że raczej chyba jakieś kolejne człony

. Nie wiem, nie znam się

. Cieszę się, że w ogóle daje oznaki życia. Stoi w doniczce innego kwiatka, tuż przy szybie balkonowej i faktycznie nie ma zbyt jasno, ale jeszcze niedawno, kiedy grzebałam mu w doniczce, to nawet nie miało korzeni, więc bałabym się wystawić je na zewnątrz

. Teraz spróbuję znaleźć mu jakieś miejsce

.
Mszyce na skrętniku wybiłam, a on "w nagrodę" przestał kwitnąć. Zobaczę, czy nie wrócą, jak znów coś wypuści.
Dziś, dla odmiany, balkonowo-ogródkowo. Na początek dwa kolejne bratki - szczerze mówiąc, to byłam lekko zniechęcona, kiedy trzy kolejne zakwitły na żółto, ale w końcu doczekałam się fioletu:
To moje łupy z niedzielnej szpiegowskiej wyprawy do obcej Castoramy

. Stały tam takie biedne, zżółknięte, zaprzędziorzone i przecenione:
Reszta moich lilii (to już wszystkie). NN nr 1:

I NN nr 2 (a wydawało mi się, że wsadzałam tam taką samą, jak jedynka. Jednak okazało się, że ta jest dużo wyższa i ciemniejsza) oraz początki kwitnienia liliowca:
Na koniec całkiem nieźle rozrośnięta trzykrotka Andersona i wszędobylskie samosiejki:
