Witam wszystkich bardzo serdecznie i proszę o pilną pomoc. Jak zaznaczałam wcześniej, na forum jestem od niedawna, jednak nie raz już chyba od trzech lat zaglądam po Wasze rady. Nie raz okaząły się bezcenne, mam tez nadzieję, że i tym razem pomożecie. Sama posiadam "kilka" kwiatków - głównie sukulenty. Swoim hobby zaraziłam niemal całą rodzinke, w tym pięcioletniego Synka (gustuje w roślinkach mięsożernych

) natomiast mąż - z racji zawodu- będąc na każdej wizycie czy to w mieszkaniach, czy domach, bardzo często coś "skubnie", ku mojej nieopisanej radości (oczywiście za zgodą właścicieli). Dzisiaj przytargał do domku kilka sadzonek, kóre się już ukorzeniają, ale mam naprawdę kłopot z jednym - nazwał go "kurczakiem". Przywędrował do nas błagający o światło - to widać ewidentnie. Natomiast od spodu jest cały żółty - przypuszczam, że przelany. Właścicielka trzymała go - uwaga - na klatce schodowej, ciemnej,zimnej, w dodatku na parapecie od strony północnej, gdzie światła nie ma prawie wcale.
Moja prośba do Was o pomoc - bo nie będę mogła spać - jak się ten kurczaczek nazywa?
I drugie: co radzicie z nim zrobić, jak go uratować, bo jest śliczny i wyjątkowy.
Z góry bardzo dziękuję za wszystkie wpisy
Bardzo przepraszam, jeśli popełniłam jakieś błędy - temat, czy też zdjęcia -ale dopiero się uczę.
I jeszcze pytanie: zauwazyłam jakby zarodek kwiatu na innej jego części - czy to możliwe, żeby kwitł w takich warunkach?
Pozdrawiam i dziękuję- Żaneta.