Izuś bardzo Ci dziękuję za słowa otuchy.
Rzeczywiście, nie wyrabiam z pieleniem, ponieważ nie ma mnie tam na miejscu. Nie jest to takie proste jak mi się wydawało, bo nawet czasami w weekendy coś nam wyskakuje i nie możemy jechać na działkę. Wkładam w nią bardzo dużo serca i pracy. Ten rok od jakiegoś czasu zaczął być paskudny dla mnie - ciągle jakieś kłopoty. Teraz od dwóch tygodni Mateusz nie może się wyleczyć, więc znowu działka jest na drugim planie.
Jeżeli chodzi o wysypywanie korą, to tak już robię z rabatami, które uda mi się wyczyścić i w sumie zakończyć pod kątem nasadzeń. Cały czas coś jeszcze wymyślam, dosadzam. Trochę również roślin, które jednak pozostawione same sobie wyrosły w gruncie z nasion. Nawet nie pamiętam już co to było, ale przesadzam je w puste, nie zagospodarowane miejsca. Dzisiaj znowu zrobiłam zamówienie na 10 róż, bo kilka mi wypadło, a to też jest znowu kawałek trawy mniej i kawałek ładnie wyglądającej rabaty. Wiem, że jak już wrócę do pracy, to w przyszłym roku nie będę miała tyle czasu, a teraz jeszcze licze, że jak rok szkolny się skończy, to będę mogła zabrać Łukiego i Matiego i posiedzieć trochę na działce. Wtedy może uda mi się po prostu usiąść na swojej kochanej ławeczce i podziwiać swoją pracę.
Tego Tobie
Izuś też życzę
