Helena - dzięki za wpis, również dlatego, że uświadomiłam sobie pomyłkę w nazwie róży, którą to pomyłkę już zresztą poprawiłam. To oczywiście Walferdange; błąd chyba stąd, że moja Rosenfee też rozkwitła, a ponieważ wróciłam wczoraj po 2 dniach "niebytności" (i to wieczorem), rzuciłam się w ogród z latarką

oglądać róże i byłam tym chyba tak przejęta, że - widząc kwiaty - użyłam właśnie jej nazwy
W ogóle zastałam dużo niespodzianek; pewnie niedługo wpadnę z aparatem w grządki i potem opiszę.
Poza tym mam sporo do posadzenia, oprócz 6 róż, które czekają w doniczkach, przywiozłam stamtąd, gdzie byłam, nabyte zupełnie nieoczekiwanie i okazyjnie: 10 krzaczków lawendy (po 4 zł, pięknie rozrośnięte i już kwitnące), skrzynkę cynii po jedyne 50 gr i gratisową skrzynkę begonii - za którymi jakoś specjalnie nie przepadam, ale miały zostać wyrzucone, a na to przecież nie mogłam pozwolić
A teraz sprawozdaję po wizytacji ogrodu
Pierwsza wiadomość jest niepokojąca - coś mi się dzieje z różami
Żółkną im liście od dołu, nie jakoś bardzo masowo, ale niestety systematycznie... To się zaczęło od kilku różyczek ze 2 tygodnie temu, pytałam nawet na forum w odpowiednim dziale; pojawiły się dwa pomysły: czarna plamistość lub brak wody - ale na pewno nie jest to ani jedno, ani drugie.
Przychodzi mi do głowy jeszcze tylko to, ze jakiś czas temu podlałam je je nawozem w płynie - może nie odmierzyłam za dokładnie? Ale wydaje mi się, że te objawy były już wcześnie...
Spójrzcie na te listki, proszę - może ktoś pomoże
Tak się zaczyna, a potem żółkną zupełnie i opadają.
Ale poza tym róże mają się dobrze i albo już kwitną, albo mają ładne pąki.

Candlelight

Rosenfee

Bonica - pierwszy kwiatek

Acapella - cudo!

Swany
I wreszcie ostatnia - Leonardo da Vinci, która w obawach miała być czerwona (pokazywałam pączek wcześniej)...a tutaj z czerwonego pąka jednak różowy kwiat
