Aguś mój M też protestował przed postawieniem zielonych na kolumnach, bo je zaleję wodą i takie tam

Dał się przekonać słowami "Ale tylko po jednym, Kochanie, i to takim, który lubi mało wody. Poza tym wiesz przecież, że ja raczej zasuszam niż przelewam"

No i stoją do tej pory a kolumny działają bez zarzutu.
Elegancko zasuszyłam-dostojnie to brzmi

Muszę zapamiętać. Zawsze lepiej tak wyjaśnić zgon rośliny niż przyznać się, że o niej zapomniałam lub po prostu zaniedbałam, że o lenistwie nie wspomnę
Ślubny rzeczywiście poszalał. Największy był ubaw gdy wszystkie rośliny stały na podjeżdzie przed domem. Sąsiedzi zatrzymywali się i pytali czy teraz zajęlśmy się ogrodnictwem
A Nagarbia? Powinna pójść na odwyk. Straszna z niej pijaczyna. Gdy tylko brak jej wody spuszcza pokornie łodygi jak nasz pies uszy gdy coś zbroi

Gdy tylko ją napoję stawia je do góry-zupełnie jak nasza Nela gdy wyczuje, że przestaliśmy się na nią złościć
A to ona miesiąc temu-po zabiegu. Dobrze, że ma "fartuch" bo nie widać gdzie dywan, gdzie pies
