No u nas niestety mnóstwo roboty z leczeniem Sary: co tydzień jeździmy do Wrocławia na zmianę gipsu, potem prawdopodobnie jeszcze operacja i sporo miesięcy rehabilitacji, a mała już ma dość unieruchomienia i marudna nieznośnie. Starsza stara sie jak może być dobrą siostrą, ale brakuje jej uwagi mamy i też bywa nieznośna, więc generalnie jak mam czas o tej 23 usiąść do komputera w celach innych niż zawodowe, to już tylko po to, żeby go wyłączyć
Na szczęście ogród mimo braku uwagi żyje własnym życiem, warzywa rosną, mamy za sobą pierwszy zbiór poziomek (2 sztuk

) i rzodkiewek, pomidory plożące po podwiązaniu odzyskały wigor i kwitną...jeszcze gotowe zaowocować, obalając tym samym teorię, że to wymagające warzywa, bo rosną praktycznie same, bez mojej interwencji

Kwiaty pracowicie wsadzane z wielkim brzuchem, też się w większości przyjęły i być może wygrają rywalizację z mszycami,ale nadal jeszcze mojemu ogrodowi baaaardzo daleko do Waszych, które podgladam, jak tylko czas pozwala
