Ale jakby się pan orlik nie wyrwał z tym kwitnieniem tak nagle, teraz błyszczeliby razem
Ja na wyspę się potrafię wgapiać jak w transie czas długi, jak już tak sobie przysiądę... Dopiero po "goleniu" widać, jak urosły krzaczki od ubiegłego roku, niektóre kwitną... Muszę się tam wreszcie z tratwą przeprawić - no albo przepłynąć, bo woda w stawie już znośną ma temperaturę.
-- 23 maja 2012, o 19:41 --

Nasz wyliniały dywanik - irga szwedzka "Coral Beauty". W końcu ją oporządziłam, bo już nie było jej widać spod listowia obcego pochodzenia. I zdecydowała się odwdzięczyć kwiatuszkami. Ptaki będą mieć stołówkę zimą...

To prawdopodobnie ostatnie już tulipaniątko...

...ale zostają jeszcze narcyzy

Rosną sobie na "rabacie-wszystko", nie mam już samozaparcia, by dalej nazywać ją "szarą"

Nowa piękna turzyca zasłania... starą niepiękną turzycę, która już raczej nie odbije, ale ja wciąż się łudzę. W tle mój aktualny żywiciel - estragon

Pieczony heliotrop. Dobrze, że w końcu się dowiedziałam, że nie znosi "patelni", dotąd uważałam, że jest odwrotnie. Widać efekt tego myślenia... Więcej tego błędu nie popełnię.

A za nim zaczyna rozwijać pączki len...
No i zbliżamy się do finału
- chciałam Wam jeszcze zaprezentować zielniczek:
a przede wszystkim mój ulubiony metr kwadratowy

Widzą tu Państwo: santolinę, lawendę, macierzankę cytrynową, kłosowca fenkułowego, trzy odmiany czosnków (a może i cztery:) kiełkujące chabry cesarskie, rumianek i koperek, że nie wspomnę o malutkich babeczkach lancetowatych, które wdzięcznie uzupełniają całość

Czegoś brakuje?
I kropka nad ka - czyli ko-ko-koryczka (z dedykacją dla wszystkich zgromadzonych fanek i fanów drobiu:)

Skończyłam!