
Tym razem na prośbę kobiety mej najdroższej proszę o podpowiedź w sprawie Mammillarii. Kaktus ma około roku i początkowo rósł w zastraszającym tempie. Tworzył masakryczną ilość odrostów krzewiąc się niemiłosiernie w doniczce. W ciągu tego roku przez swój wzrost przesadzany był ok. 3 razy. Nie posiadało się wtedy jeszcze zbyt dużej wiedzy na temat kaktusów i tego, że trzeba je zimą przesuszyć więc oczywiście Mammillarii zimą wody nie brakowało. W efekcie na wiosnę niektóre odrosty zaczynały gnić, zmieniając się w kaktusową papkę. Te gnijące były odcinane ale cały czas to postępowało. W końcu 3/4 kaktusa zostało spisane na straty... Ta część, która poszła na śmietnik po wyciągnięciu z ziemi miała różowawe zabarwienie korzenia. Jedynie mała część kaktusa przetrwała ale co do niej też są wątpliwości... Oto jak się prezentuje na dzień dzisiejszy:




Stracił trochę cierni, jego wzrost praktycznie całkowicie się zatrzymał i dodatkowo jest miękki w dotyku... Przypomina trochę gąbkę. Jako jedyny jednak nie miał dziwnego zabarwienia korzenia i od czasu oddzielenia nie zgnił żaden odrost. Jednak przez to, że jest taki miękki i nie rośnie zastanawiam się czy ta roślina w ogóle żyje..
Będę wdzięczny za jakąś opinię
