Powoli nadeszła jesień 2011 roku...
A jesień była piękna tego roku... roślinki wcale nie miały ochoty na zimowy sen
Moje nieliczne różyczki, w większości niestety nie oznaczone, ciągle rozwijały nowe pąki.
Najbardziej wytrwała okazała się Elmshorn, nawet pierwsze przymrozki nie przeszkodziły jej w kwitnieniu. Podobnie Grootendorst, kłująca niemiłosiernie, ale żywotna i pełna wigoru.
Dobrze radziły również Nadia i Lichtkönigin Lucia. Nie wiem dlaczego ale Nadia wypuściła pęd, który poszybował ponad 2 m w górę.
Posadzone jesienią 2010 różyczki przy tarasie starały się jak mogły (nazwy nie zapisane), choć w trakcie lata zagłuszone zostały fasolą ozdobną (
o to pytała Misia).
Inne moje roślinki w październiku/listopadzie też udowadniały swoją przydatność w ogrodzie
Hortensje...
W tym roku przybyło sporo krzewuszek i hibiskusów, w głębi widać kanny (te najzwyklejsze, ale bardzo dorodne)
A tu moje ulubienice ? cynie oraz dalie
Na wschodniej rabacie przepięknie kwitły chryzantemy. Widać również zniszczony przez ulewę bukszpan, części nie udało się uratować.
Na kolejnych zdjęciach trzecie kwitnienie lwiej paszczy
No i oczywiście astry i portulaka w donicach przed domem
I na koniec królowe jesieni ? berberysy (z dodatkiem rozchodnika

)
