Byłam na działce ale zdjęć nie mam.
Najnormalniej w świecie aparatu nie zabrałam, nawet nie pomyślałam o tym.
Wczoraj się mocno wq... bo zadzwonił gospodarz ROD z "miłą" informacją że u mnie rura do wody przecieka i nie mogą włączyć wody.
Na dodatek usiłował na mnie wymusić natychmiast informację o której godzinie będę.
Dzisiaj mi przeszło, ale z kolei nie mogłam się do niego dodzwonić.
Pojechałam, troszkę z pracy się urwałam ale ani gospodarza ani magika od wody nie było.
No to sobie posadziłam 5 clematisów i astry, które szczęśliwie dzisiaj dotarły.
Przycięłam tez róże.
I tak - te co zawsze ładnie zimowały bujają już jak szalone.
Inne tradycyjne częściowo przemarzły, ale mniej niż w poprzednich latach.
Za to wszystkie sadzone lub przesadzane jesienią i zakopczykowane, zaliczyły zgon.
Tak sobie myślę że u mnie róże po prostu nie chcą kopczyków.
Do najlepiej wyglądających należy Graham Thomas, praktycznie cały zielony i z listkami.
Sympathia też zrobiła mi miłą niespodziankę i żyje na wysokości prawie 2 metrów.
Pięknie rosną Bonici i Fairy.
A teraz coś Wam powiem.
Mam starą różę NN ( żółta ), która uwielbia rosnąć i kwitnąć na wysokości 3 metrów.
I z niej wycinałam pędy ponad metrowe całe żywe i z listkami...
Co jeszcze...
Groszek cukrowy wyłazi z ziemi ale bób siedzi jak zaklęty.
Sporo tulipanów odeszło w niebyt, krokusów też.
Te tradycyjne niebieskie szafirki jakoś nie chcą zakwitnąć, a białe już kwitną.
Znów dostałam chyba z 7 wielkich reklamówek gołębiej "dobroci".
I zaczynam się zastanawiać po co mi aż takie ilości ?
Z ciekawostek Comciowych to kupiłam w zeszłym roku na wyprzedaży atkinidię.
Jesienią uznałam że nic z niej nie będzie i zostawiłam gdzieś w kącie.
A ona żyje !!!
Chyba w nagrodę posadzę ją na miejsce docelowe.
Pod wieczór przyszedł gospodarz ROD i skasował mnie na stówkę.
Jutro rura ma zostać naprawiona, ale podobno są jeszcze dwie inne awarie więc nie mam gwarancji że woda będzie włączona.
Ale przynajmniej inni działkowcy nie będą mieli pretensji do mnie.
Sama wody w beczce mam już tak malutko, że muszę prawie kłaść się na ziemi żeby wiaderkiem dosięgnąć lustra wody.
Bo ja mam beczkę bardzo głęboko wkopaną, co ma swoje pluski ale i minuski.
W domku remont na razie utknął w martwym punkcie a w planie miało być zakończenie w piątek.
Zawsze coś, zawsze coś....
Ale gdyby nie to, mogłoby być nudno.
