No, po takim powitaniu to ja się już nigdzie stąd nie ruszę

Aż się zarumieniłam z radości
Troszkę cieplej na serduchu, chociaż dziś od rana mam trzęsawicę, siedzę w dwóch swetrach i co chwilę wlewam w siebie kolejny kubeł wrzątku. I dalej nic. Ktoś wesoło postanowił zakończyć sezon grzewczy, nie bacząc na to, że wczoraj śniegiem sypało.
Dlatego dziś od rana siedzę przed monitorem i cudze chwalę. Na swoje pojadę, jak się wreszcie rozgrzeję i moc powróci
Krokusiki uwielbiam, zresztą nie da się inaczej, po tych długich zimowych miesiącach każda kropelka koloru jest bezcenna. Ale najbardziej kocham przebiśniegi i śnieżyce, tylko doczekam się swoich pewnie dopiero na urodziny, w maju... Albo i na imieniny

Sadziłam takie wybiedzone cebulki, które woziły się z tatem przez miesiąc samochodem, całkiem przezeń "zabaczone' i ostatecznie wylądowały w gruncie w ostatni dzień listopada. Dopiero pierwsze malutkie stożki wyłażą nad ziemię, podczas gdy krokusy już się pokładają zmęczone kwitnieniem. No cóż, początki są chyba zawsze takie "pokręcone"...
