
Krysiu, tak się cieszę, że zdarzyłam z rozgarnięciem kopczyków przed deszczami. Prace w domu mnie też czekają, ale co tam?. To może poczekać.

Julcia, jak pojadę na trzy dni, to zawsze znajdzie się godzinka, dwie na pracę na rabacie.
Chyba więcej czasu zajmie mi zastanawianie się gdzie co wkopać. Lodówkę muszę zwolnić, dlatego przyspieszenia dostałam. Ja mam bardzo duży parasol i było już tak, że wkopywałam roślinki pod tym parasolem?

Heniu, robiłam dokładnie to samo. Tylko, że ja nadmiar ziemi z kopczyków składuję na specjalnie wycementowanym miejscu tuż za rabatką różaną. Taczusia się przydała?


Lemeczko, to dzięki Twojemu ?spontanowi? pojechałam na działeczkę. Postaram się częściej myśleć i działać tak jak, to słowo brzmi.


Aga, jak ja wam zazdroszczę przydomowych ogrodów. Jest tak czasami, że w ostatniej chwili wsiadam i jadę coś tam zrobić, bo właśnie pogoda dopisuje.
Sama nie mogę się doczekać jak one zakwitną.


Moniczko, królewny dzielne, ale zasługa dobrego przezimowania to również, pochodzenie.

AniuDS, moje kopczyki zawsze są bardzo wysokie, a po zimie robią się trochę oklapnięte, ale na tyle, że nie marzną mi różyczki. Doktorka nie okryłam i mi podmarzły górne gałązki, teraz będzie startował jak rabatówkę. Mój błąd, na drugi rok dostanie kołderkę on, Edenka , Biały Eden, Laguna i A Shropshire Lad. Na tych różach zależy mi żeby nie były rabatówkami.

Majeczko, to moja pierwsza wiosna z takim efektem. U ciebie też nie najgorzej na tyle róż. Ja czekam na Twoje Souveniry.

Ewciu, co tam przymrozki. Oby mrozów nie było . Ja już nie robie kopców. Może rozłóż na rabacie agrowłókninę, to powinno
zatrzymać te przymrozki.

Justynko, dzień był bardzo pracowity, decyzja o wyjeździe też spontaniczna. Już nie odczuwam takiego zmęczenia jak po pierwszej wizycie na działce po zimie. Zakwasów coraz mniej.
W Wesołej, na pewno będę róże, przecież to oczywiste. Muszę tam zadzwonić i pogadać kiedy będzie pierwsza dostawa, a oczywiście przy okazji odwiedzić Panią Jolę. Może wypatrzę jakiś igliczek ładny, mały i ciekawy.
Julcia, pokręciłaś, jadę jutro raniutko na trzy dni. Będę sadzić te z lodówki i te co teraz na logi stoją.
Co tam wiatr, aby deszcz nie lał, a popadywać z przerwami może. Widzisz jak ja spragniona grzebania w ziemi.

Zabeczko, tak naprawdę , to ja mam akurat takie odmiany (czyli wyleczyłam się lata temu z wielkokwiatowych) , a poza tym nowe róże mam ze szkółek zagranicznych przyjechały świetnie ukorzenione dlatego sobie dały radę. Od Petrowica dostałam maluszki, ale korzenia bardzo ładne.
Teraz one idą jak burza. Nauczyłam się przez te wszystkie lata, że podstawa to porządne zdrowe korzenie

Pastellka

Chippendaile

