Gosiu - nic szkodzi, ja nie zawsze nadążam z Twoim wątkiem

Masz rację, że po dzieciach najbardziej widać upływ czasu - ja czasem jak patrze tak na siebie trochę z boku to się zastanawiam, kto mnie zamknął w tym ciele statecznej trzydziestki, "Matki Polki" ....
Myślę, że to nie kwestia czarowania naszych mężów tylko te ich charaktery, mój jest strasznym cholerykiem - wścieka się a po 15 min jest do rany przyłóż.. (a ja jeszcze przez kilka godzin trawię jego wybuch

W sumie okazało się, że wersja przebiegu rabaty wg Wojtka jest jeszcze lepsza od mojej - zamiast miejscowo poszerzać rabatę, mąż zaproponował aby poszerzyć ją np. nie o 1,5 m, ale o 1 m na całej długości ogrodu. Czyli czysty zysk, ba nawet zostanie mi wolne miejsce do zagospodarowania

Rabata wyznaczona, trawa jeszcze radośnie sobie rośnie, a ja głowię się na szybko jak zmienić koncepcję w związku z chwilowym nadmiarem miejsca i zmianami planu nasadzeń....
Ewo - zazdroszczę Ci, dzieci są kochane, ale ciężko jest cokolwiek robić w ogrodzie jak są małe. Do mnie przyjechała mama, więc udało się mi bardzo dużo zrobić. Uprzątnełam rabaty, przyciełam wszystko poza różami, wyznaczyłam z Wojtkiem przeg nowej rabaty, wygrabiłam cały trawnik (rąk nie czuję), opryskałam Promanalem krzewy i nawet udało się mi odwiedzić PNOS w Warszawie... Czeka mnie przycięcie róż, usunięcie darni (Wojtek obiecał pomoc) i sadzenie. Jest nieźle.
Co prawda wypadałoby umyć np. wszystkie okna na święta
