Skrótowo, bo widzę wiesz o co chodzi.
Brzoskwinie - trochę tu dużo pędów, ale ja nie popieram prześwietlania brzoskwini, bo usunie się np. starsze gałęzie a potem przyjdzie taka zima że zmarzną te niby lepsze młodsze... Pędów owoconośnych nigdy za wiele, usunąć zawsze można jeśli za dużo owoców się zawiąże (albo owoce przerzedzić), po tej zimie może nadmiaru nie być ;)
Ubiegłoroczne przyrosty oczywiście do przecięcia na owoc, czyli nieowocujące usunąć zostawiając dwa oczka u nasady, owocujące - skraca się ewentualnie za którymś tam owocem, zależnie od siły pędu.
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... e&start=14
Morele - zadbać o rozłożenie konarów (skosem, nie całkiem poziomo), usunąć jak coś ostro zrośnięte, a nadmiernie długie przyrosty ubiegłoroczne do skrócenia. Latem, nie teraz. Powiedzmy że przedłużenie konara niech sobie ma do pół metra (nie musi się skracać, zależy ile masz miejsca) a gałązki na konarach jeśli trzeba - to tak żeby pasowały do ogólnej symetrii i mieściły się w koronie. Górą korony mocniej, dołem zwykle nie potrzeba. Im mniej się tnie tym lepiej, bo morela się zakaża.
Śliwy - trochę podobnie - skrócić zbyt długie przyrosty, przynajmniej te u góry i wychodzące z korony dalej niż inne. byle nie za krótko. Ewidentne wilki, zbyt silnie rosnące można usunąć na gładko, ale tu niespecjalnie takie widać. Rozginać. Nawet przesadny wilk można sobie ugiąć w dół i zrobić konar, jeśli się przyda.
Tu jeszcze widać że góra ucieka do góry... na wszystkich tych śliwkach usunąłbym ten pęd (albo i dwa) co teraz stanowi wierzchołek, a za przewodnik zostanie wtedy któryś słabszy a idący do góry z tych zaraz poniżej.
Grusza ma za dużo u góry. Najpierw rozgiąłbym (za końce) wyższe konary, trochę, tak by szły pod katem podobnym jak niższe, w każdym razie nie powinny im końce rosnąć pionowo do góry. Potem przejrzeć i część młodych pędów usunąć bądź skrócić (zrobić z nich krótkopędy, tak 10-20 cm). Także starsze rozgałęzienia, jeśli są widłowate, pod ostrym kątem - jedno z dwu usunąć, widełki się będą rozłamywać. Masz tam tak zrośnięte boczne gałęzie na pniu u samej góry. Można nawet skrócić to o głowę, usunąć całe ostatnie piętro gałęzi (bo zagęszczone i nieprawidłowe), jeśli to już wystarczająco wysokie drzewo i tyle Ci wystarczy.
Jabłonie:
Młoda jak to 'wrzeciono' - górą chce przerosnąć. Wygląda że masz tam trzy wierzchołki i słabszą gałązkę (w stronę fotografa). Jeśli prowadzisz wyżej - zostaw jeden lepszy wierzchołek (bardziej ugałęziony czy jak tam wygląda) dwa usuń. Jeśli wysokości już dość - usuń te trzy wierzchołki ('przewodniki') a zostaw tą gałązkę; u góry zawsze powinien zostać słaby pęd jako "moderator". Drzewo uznaje go za wierzchołek i z niego rośnie (bo jak żadnego nie będzie to zacznie szaleć) a że pęd słaby to i nie urośnie za wiele.
Stare jabłonie za płotem: odradzam skracanie konarów. Wierzba Ci potem wyrośnie... Rozpisałem cały elaborat wyżej w wątku, rzuć okiem. Chodzi o obniżenie korony i przywrócenie jej formy zbliżonej do kotłowej czy parasolowatej, bo taki był pierwotny układ. Doswietli się niższe partie i środek korony, obecnie zacieniony przez górę.
Ogólnie mówiąć: zamiast skracać konar na długość pozostawiasz całą tą część która idzie poziomo czy skośnie, w każdym razie na zewnątrz; a zdejmujesz z konara odgałęzienie idące do góry. To często połowa wszystkich gałęzi na konarze... najlepiej byłoby zdjąć ok. 1/3, ale tak do połowy drzewa ogółem (w sensie ilości gałązek) jeszcze można. Jeśli jest pionowy konar, właściwie przewodnik, to skraca się też nad solidnym odgałęzieniem idącym na zewnątrz korony - chodzi o to by konar wciąż miał koniec, przedłużenie na którym rośnie, z młodych gałęzi; drzewo nie powinno 'poczuć' że utraciło konar ;) Albo się całkiem usuwa - bo nie chcemy wierzchołka z którego drzewo rośnie wzwyż.
Trzeba uważnie popatrzeć jak będzie wyglądać cięcie, bo radykalne. Np. odcinając grube odgałęzienie do góry w połowie długości konara zostawia się wielką ranę na górnej jego części, może to mechanicznie go osłabić i kiedyś się złamie - w takim przypadku można to skrócić wyżej, zaraz nad jakimś rozgałęzieniem, albo zostawić czop. Oczywiście gładko ciąć, malować etc.
Lepiej takie cięcie latem (lipiec) bo wtedy drzewa łatwiej sobie to zabezpieczą (mając energię) i żeby nie prowokować wybijania wilków (i tak wyrosną). Można i wiosną, ale później, jak już ruszy. A już w następnych latach należy wyprowadzić nowe, również możliwie szeroko rozłożone gałęzie na tych konarach, wilki przerzedzać, następnego roku zacząć stopniowo usuwać stare gałęzie owoconośne na końcach konarów, wymieniając na te młode. Im bliżej pnia wyprowadzi się młode gałęzie, tym łatwiej będzie w przyszłości jeszcze trochę skrócić takie drzewo, ale nie jest to konieczne, bo połowa ciężaru z konarów już zdjęta.
Najlepiej zrób przegląd drzewa pod względem 'sanitarnym' wiosną, gdy będzie widać jak co żywotne, usuwając suche i chore gałęzie, przynajmniej z tego co ma zostać i oglądając przy okazji stan drzewa; bo to sobie trzeba przemyśleć na miejscu, wyobrazić jaka forma wychodzi, sprawdzić czy gdzieś nie uszkodzone. Tak zaplanować żeby załatwić sprawę małą ilością cięć.

(czy ja zacząłem od "
skrótowo"?

)