Marylo, Monik, kociaro bardzo dziękuję.
Wiktorio, dzięki, na zdjęciach te kwiatki wyszły różowe, ale w rzeczywistości nierozwinięte kwiatki są raczej ciemnoczerwone, a pączki raczej jaśniejsze, wpadają w róż. Bardzo ciekawie to wygląda, ale przerasta z pewnością mój aparat w komórce.
mniodkowa, mnie skusił fakt, ze podobno eschynantus jako kwitnie w cieniu i faktycznie widziałam większy od mojego okaz na regale w kwiaciarni, a pani sprzedająca zaklinała się, że ma przez większość dnia spuszczoną roletę, zwłaszcza, że wystawa od południa. Co do wymagań, to nie lubi przesadzania ( coś dla ciebie

), za to lubi wilgotne powietrze i raczej stałą temperaturę, choć zimą może być ciut niższa od pokojowej i u mnie w mrozy spadała.

Podłoże lubi mieć wilgotne, choć zimą podlewanie powinno się ograniczyć.
Mnie się szalenie podobał kiedyś eschynantus
maribat w takim wiklinowym koszyku- kwietniku, wtedy postanowiłam, że muszę mieć coś takiego.

jedyna różnica, że ten jej eschynantus był ogromny i miał takie raczej pomarańczowe kwiaty.
Doniczkę powiesiłam na kwietniku, bo miałam uchwyt od zielistki Bonnie...

Tutaj przypomniałam zdjęcie, gdzie najlepiej widać tę wiszącą doniczkę, tyle że teraz nie ma już w niej łosich rogów, tylko eschynantus i doniczkę powiesiłam w nieco innym miejscu, bliżej okna, a dokładnie na poziomie tych różowych kwiatuszków na samym dole zdjęcia. Kwiatuszki nalezą do anemicznej azalii.
