Ukończyłam studia inż. architektury krajobrazu na UP we Wrocławiu i powiem szczerze, że nie miałam ochoty kontynuować magisterskich studiów. Nie widziałam sensu, skoro przez swój wolny czas nauczę się praktycznej części zawodu a nie będę tworzyć wycinanek z gazet, włóczki, i roślin na szatę roślinną(tak właśnie było!). Może ma to rozwijać wyobraźnię i poszerzać spojrzenie na materiał stosowany w ogrodzie... ale co z takimi umiejętnościami zrobić jak większość studentów na roku nie rozpozna roślin mijanych na spacerze! I nie mówię już o konkretnej odmianie tylko chociażby o nazwie gatunku! Większość roku chciało kontynuować dalej magisterskie, ponieważ papierek zawsze się przyda no i łatwiej o prace... może mają rację, ale ja stawiałam na praktykę.
Jeśli chodzi o naukę wyniesioną- moje spostrzeżenia:
- poszerzona wiedza odnośnie historii sztuki ogrodowej
- nauka programu archicad (niepotrzebna mi w ogóle do projektowania ogrodów)
- zdobyłam wiedzę o kamieniu
- nauka projektowania domów (nie wiem dokładnie czemu poświęcono na to dwa przedmioty przez dwa semestry!)
- nauka nazw łacińskich nie przeniesiona na praktykę (sucha nauka książkowa, mało kto potrafił rozpoznać roślinę)
- dowiedziałam się jak załatwiać mapy i gdzie szukać informacji
- nauczyłam się rysować i wymiarować rysunki techniczne
Nauka w czasie studiów na własną rękę:
- programy m.in.AutoCad, Corel, Psp, 3ds max (dzięki temu mogę robić projekty tech. i wizualizacje w zawodzie)
- generalnie musiałam się nauczyć roślin i ich zastosowania dzięki literaturze i wizytom w ogrodzie botanicznym
Jeśli ktoś jednak potrzebuje mieć papierek polecam np. podyplomówkę z AK, natomiast licencjat z ogrodnictwa.
Wiem, że mimo studiów muszę ciągle się uczyć praktycznego podejścia do tematu i nie ma lepszego sposobu niż uczenie się pracując nie tylko przy projektach ale i realizacji ogrodów
