agucha, coś w tym jest, bo mój hibiskus zerwany we wrześniu, jest zielony, ma liście nowe! i zero korzeni.

przełożyłam go z doniczki z ziemią do tych silikonowych kulek.
Migotko nowość to całkowity spontan, bo na pewno nie miałam w planach tak drogiego zakupu, ale jak już i tak wydałam kasę na bilety na autobus do casto...

Poza tym urzekła mnie ta trzykrotka swoją kolorystyką i tym, że dobrze się ją hoduje, bo mam już jedną zieloną od Anjii.

Do zdjęcia postawiłam ją na kwietniku, ale póki co jest to miejsce fittonii i tu akurat ona stać nie będzie.
Tutaj pędy eschynantusa, choć ciężko uchwycić te maluchy.
A tu owoc twórczej wyobraźni mojego m, można powiedzieć, że jesteśmy gotowi.
Wiem, że to nie na temat, ale nie mogłam się powstrzymać.
