Marzenko, jaki wstyd? A za cóż Ty jesteś zła na siebie. Chciałabym mieć taki bałagan jaki jest u Ciebie
Ty to już masz wygłaskane, u mnie dopiero głaszczę, a że pogoda sprzyja

...
Tutaj większość prac wykonał mój Luby, rozparcelował pięć 20-tonowych wywrotek ziemi
Agnieszko, łykaj powietrza jak najwięcej. Cieszę się, że masz już za sobą "wszystko".
Co do topografii opisywanego terenu przed domem: rzeczywiście, gdyby nie dokuczliwe zachowania sąsiada,
rozebrałabym płot, ale jego dogadywania, pijackie upierdliwe uwagi, "dosrywanie" są nie do wytrzymania. Dlatego ten
płot to taka zasłona przed nim. Tymi przęsłami betonowymi już nie grodziłabym, bo są stare i brzydkie.
Do ogrodzenia prawdopodobnie użyjemy siatki. Teraz będę odkładać na bramę przesuwaną
Kiedy będzie ładna pogoda, porobię kilka zdjęć "obecnej sytuacji". Na razie jest deszczowo, zimno i mgliście.
Ból stawu jakoś nie chce ustąpić. Naświetlam, smaruję - unikam przeciwbólowych świństw, bo ból da się
wytrzymać, a żołądka szkoda. Mam nadzieję, że do wiosny puści
Za domem nie ma tak dużo: to jakieś 40-metrowy pas szerokości 6 metrów. Ten zaorany pas to połowa tego,
co mogłabym uprawiać, ale nie z moimi dziećmi nie dam rady: są tak absorbujące, że nie mogę skupić się
spokojnie na pracy; tłuką się, dokuczają sobie nawzajem, a ja jak ten rozjemca i sędzia. Już nieraz myślałam
sobie: kij, nie będę zwracać uwagi, do pierwszej krwi

Ale kiedy krew się poleje, jak ocenić,
kto zaczął?

Bo kto przesadził, wiadomo...
Marysieńko, uznałam, że potem będę miała dużo do objaśniania w kwestii zmian w obejściu; dlatego
o tej porze rozpoczęłam nowy sezon. Ale na forum to ja cały czas byłam, jeno podczytywałam,
doczytywałam bądź uczyłam się różnych rzeczy
No,
Martuś, myślę, że u Ciebie było więcej hałd niż u mnie. U Ciebie to pokaźny obszar był.
U nas to jedynie zasypanie dołu, mam nadzieję na zakupienie na wierzch dobrej ziemi - przynajmniej jakąś 20-cm warstwę.
Ale to wszystko kwestia czasu i gotówki.
