Majko, fajnie się pobujać, zrobiłam nawet huśtawkę dla mojej córuś, ale wyrosła. Ja czasem na niej siadam, ale nie bardzo lubię. Takie myszy mi latają w brzuchu, jak odrywam nogi od ziemi, brrrrr.
Julcia, marzy mi się więcej dużych Rh, ale na razie nie mogę sobie na nie pozwolić.

Może jeszcze kiedyś zaszaleję.
Colette jest "płytsza" niż Abraham i może bardziej morelowa.
Ewuś, nie straszę! Wilki na prawdę są.

Mamy jedną watahę, która się przemieszcza po puszczy. Zimą rezyduje niedaleko i czasem leśniczy powiadamia, żeby uważać na psy i nie wypuszczać się na spacery za daleko.

Ja ich nigdy nie widziałam, ale Gordon potrafi przynieść z lasu np. nóżkę jelenia.
Ja też wybaczam, za wszystko. Colette świeżo przesadzona, więc dopiero w tym roku powinna wyglądać lepiej.
To jeszcze raz.
Dosadziłam do niej lilię Aphrodite i jestem ciekawa efektu. Powinno być dobrze. I dużo białych naparstnic.
