Od razu widać, że miałeś do czynienia z wieloma takimi przypadkami! Jednak co innego pójść na dostawę do biedr a co innego do marketu budowlanego, gdzie te rośliny miesiącami są torturowane. Rozumiem, że powyżej nawiązujesz do zdania opisującego moje "zestresowane po licznych traumatycznych przeżyciach" rośliny z poprzedniej strony?blabla pisze: Problemem niestety pozostaje najczęściej fatalna kondycja kupionego kaktusa. Najczęściej roślina ma za sobą wariackie tempo uprawy, ciężkie przejścia w czasie transportu oraz doświadcza ciemności w oczekiwaniu na zakup. No i oczywiście problem ze złym podłożem, które należy wymienić, co niestety najczęściej wiąże się z utratą korzeni.
A tak na poważnie... na 5 lat zakupów nie udała mi się aż jedna Rebutia. Przez ostatnie półtora roku wiele czasu spędziłam na forum czytając wypowiedzi ludzi, którzy znają się na hodowli kaktusów lepiej ode mnie, ale to nie znaczy, że zawsze muszę się z nimi zgadzać a oni ze mną (nie ma ludzi nieomylnych, więc i autorytetom nie zawsze trzeba ufać). Każdy ma swoje doświadczenia i myślę, że ktoś kto prawdopodobnie nigdy nie kupił ani jednej rośliny w markecie nie powinien tak się uzewnętrzniać na temat tego typu zakupów (sorry). Wiem, że lubisz dyskusje, ale na prawdę chciałabym już skończyć ten temat.theoria_ pisze:Muszę przyznać, że to były naprawdę udane zakupy: 3 z 3 zakupionych roślin (ww mamilarie i Titanopsis) zakwitły w tym samym roku - lubię takie niespodzianki!
Justyna, miło Cię gościć po tak długiej nieobecności

Również zaczęłam robić zakupy przez Internet, właśnie obmyślam wiosenną listę zakupów w Rumi. Nie zmienia to jednak faktu, że moja hodowla pełni przede wszystkim funkcję estetyczną i kiedy coś wpadnie mi w oko (a mogę sobie pozwolić) korzystam z dostaw w biedr. (i dzięki temu weszłam w posiadanie tej unikatowej mamilarii, której nikt nie jest w stanie zidentyfikować - rozpiera mnie duma

