Poprzedniej jesieni odważyłam się zrealizować moją wizję różanej rabatki. Poprzesadzałam zaniedbane różyczki porozrzucane na trawniku. Jest to mieszanka parkowych, wielkokwiatowych, wielokwiatowych. Poprzycinałam, pookrywałam i o dziwo przetrwały.

Teraz zastanawiam się jak je najlepiej przygotować na kolejną zimę. Nie zasilałam je jesiennym nawozem, a jedynie w połowie lipca zaprzestałam nawożenia nawozem do róż i ograniczyłam podlewanie. Rosną raczej na lekkim przeciągu. Do tej pory okopczykowałam lekko miejsca szczepienia i nie wiem co dalej.... przykrywać... okrywać... przycinać? Mam mętlik w głowie...a macocha zima już u progu ogrodu..

Proszę baaaaardzo o pomoc!