
Artam, to miło, że gdzieś tam jednak jesteś i podglądasz, co się u mnie dzieje. Przez rok faktycznie przeszłam metamorfozę, jeśli chodzi o ogród i patrzenie na świat przyrody. Wiele roslin przybyło, a wśród nich jesienią pojawiły się własnie róże. Tego akurat nigdy bym się nie spodziewała. Mówisz, że u ciebie też tak samo? Będę musiała sprawdzić i obejrzeć


Ruda, leci ten mój wątek, bo lubię tu bywać i codziennie zaglądam, wklejając jakieś zdjęcia. Dopóki jest co pokazywać, staram się


Daluniu, dziękuję ci bardzo za miłe slowa dla moich zdjęć. Czasami rzeczywiście chodzę z aparatem po ogródku i staram się podejrzeć "co w trawie piszczy". To zupełnie inne doznania, niż wówczas gdy spoglądamy na całość. Czasem zresztą na zdjęciu sami widzimy coś, czego nie dojrzeliśmy w realu. Kiedyś robiąc zdjęcie swojemu storczykowi, nie dostrzegłam siedzącego na pędzie wełnowca. Dopiero fotka mi to uwidoczniła

A co do palenia liści, to szczerze mówiąc wpadliśmy na ten pomysł chyba dwa lata temu, gdy wokół nas pobudowali się ze wszystkich stron sąsiedzi i nie było już gdzie tych liści wywozić. Zwykłe liście jednak lepiej wyrzucać na kompost. Dębowych nie można


Krysiu, zielony kolor ścian, a także słoneczno żółty i pomarańczowy to był mój pomysł, bo M chciała pomalować wszystko na biało. Ja jednak wolałam, żeby było ciepło i kolorowo. Teraz przyznał mi rację. A kominek to rzecz wspaniała, bo i koszty opału stają się niższe dzięki temu, że można opalać drzewem, które w ogrodzie zawsze się znajdzie. Zwłaszcza na początku zimy i na przedwiośniu, gdy już dzięki temu można wyłączyć kaloryfery.

Małgosiu, liście staram się grabić, jak jest sucho i słonecznie. Czekają sobie w workach na tarasie na swoją kolej do palenia. Czasem oczywiście zbieram wilgotne liście, zwłaszcza w godzinach przedpołudniowych, gdy znajduje się na nich nocna rosa. Ale one także dość dobrze się palą, tylko że trzeba je wrzucać dopiero po pewnym czasie, gdy w kominku już się dobrze nagrzeje. TRzeba tylko uważać, bo z tych mokrych leci dużo dymu i czasem też lubi coś trzasnąc, jakaś mała gałązka czy żołędzie.
