Witajcie mili moi! Zmiana pogody mną poniewiera i jakieś zombie mną zawładnęło... Teraz się zdrzemnęłam... nie dobudzona patrzę co to za ruch w moim ogródku ... a tu Goś, pisze
Margo2
Tytuł: Re: Ogródek aleb-azi Odpowiedz z cytatem
............no i zmodyfikuję co Goś napisała... bo nie o tym jest ta przypowieść
.....................
Post Napisane: 11 lis 2011, o 00:28
Matulu... ale pospałam myślę sobie, nieco spanikowana... A swoją drogą, to czemu akurat zobaczyłam akurat to wskazanie czasu to chyba tylko niebiosa wiedzą...
Joluś- już wszystko w normie i zimno jak... wszędzie. Liście staram się rwać, ale nie ukrywam, że właściwie każdej wiosny kończę tą żmudną pracę, bo zawsze coś się uchowa...
Dorotko- moje zarazy dostają drugą szansę, to znaczy trafiają do donicy... Efekt taki że pół warzywnika jest zajęte przez zadołowane donice z różami. Róże potrafią bardzo różnie się zachowywać i mam nadzieję, że u Ani Vanilka będzie zdrowa.
GorzatkoMał - niestety... nie przesadzone, ani ciut ciut! Słowo daję...niestety... Niby wiem, że te puste miejsca złudne.... bo przed sprzątaniem nie wiadomo było gdzie nogę postawić... Co innego wiedzieć... co innego pogodzić się z tym stanem rzeczy.
AniuZielona- miałam o tym powiedzieć jak tylko się pochwaliłaś Valillą... ale coś mnie rozproszyło... Kopcowanie.... jakoś to szybko idzie, nigdy nie wspominam tej czynności w ogrodzie jako czegoś uciążliwego. Pojechaliśmy po wióry do innego niż zwykle tartaku i Pan Tartakowy nakazał piękną góralszczyzną zabrać ile chcemy, tylko te stare, bo świeże idą do palenia. A te stare niemal przekompostowane! To zapakowaliśmy cały tył auta. Deszczu nie widać a okazało się, że wody w studni jest na kwadrans podlewania. Niedobrze...
Martuś- to pewnie szast - prast i już kopce są? O tych listeczkach już wiesz wszystko... Od siebie dodam - zebrać co się da i będzie co będzie! Wygrabić spod róż... i już...
Grześ- cud-miód pięknie wszystko wyjaśnione!
Nelu- jesteś aniołem! Ja nie wiem, dlaczego Ty nie masz serduszka... Muszę sprawdzić gdzie się takie niedopatrzenia zgłasza...
LUBIĘ Twoje elaboraty - pasjami!
Pozwolę sobie sprostować - HISTORYCZNE SĄ WRAŻLIWE NA OCET ! Sodę znoszą dobrze.
Ewo- miło mi, że zaglądasz do mnie. Czekam na Twój nowy ogród i skręca mnie z ciekawości. Pochwalę się trochę, a co tam... Może się ktoś zarazi ... Co co wyboru najlepszej - nie podejmuję się tego zadania.
Goś- też dołączę do
pryskających miedzianem na wiosnę... To nie jest środek toksyczny, ale w wątku Hanki55 było ostrzeżenie dotyczące kumulowania się w ziemi jakichś składników tego oprysku... Dokładnie niestety nie pamiętam - zostało w pamięci tylko, żeby z umiarem...
Czarodziejko- ( wrażliwi niech nie czytają)
chusteczka z ropnym katarem Łączę się w uwielbieniu dla zielonych pąków. Ech, te znikające posty...
Cynthio- witaj mi, witaj... Ta róża początkowo uchodziła za Escimo... Nazwę podaję za Nelą - hi, hi... Nela wydobyła taką nazwę od dostawcy tychże. Po oglądnięciu poleconej strony wiem, że nie wiem... Mój mętlik w głowie prosił o pozdrowienie Twojego...
No to odpowiedziałam... może trochę zbiorowo, ale wybaczcie... niemoc taka.
Było biało... mogłoby być czerwono... A będzie pomarańczowo - o ile mój eksperyment się powiedzie... debiut z Image...
Seria kwitnienia Westerlanda z czerwca.
pierwsze kwiaty bardziej lub mniej ocierające się o róż
i ogólnie początek raczej nieśmiały... po czym buuuch!!!!!!
W sumie niezłe zamieszanie na rabacie.... o ogólnym planie, nieostro rzecz biorąc tak:
Za to jesienią! Ach... inna historia. Ale ta utrwalona na innym komputerze, więc będę musiała się przesiąść...
Póki co - przesyłam pomarańcze ....