Jeśli chcemy mieć piękną chorobę grzybową na liściach róży, to rzeczywiście jest sprawdzony sposób - spryskać wodą liściepetris pisze:Sprawdzona rada: po posadzeniu rośliny starannie podlewamy, liście spryskujemy wodą, a bryłę korzeniową ściółkujemy 5 -10-cm warstwą kory
1. Róże. (2007.06 - 2008.05)
- Nalewka
- Przyjaciel Forum

- Posty: 6500
- Od: 30 paź 2006, o 12:42
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Działka na Warmii
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."
Dobrze że napisałaś o tym pryskaniu. Ja też pierwsze słyszę, żeby pryskac wodą liście róż. Zawsze mi mówiono, że nawet przy podlewaniu trzeba uwazać żeby nie pryskać wodą na liscie bo będą grzyby. 
Ślędzę od dłuższego czasu Wasze wypowiedzi i niewiele z tego rozumiem, gdyż jest to dla mnie za mądre. Ale skoro mam pod ręka fachowców to chcę prosić o pomoc. Jak uratować moje róże. Otóż z przyczyn odemnie niezależnych moim ogrodem przez 2 lata nikt sie nie zajmował. Zdane tylko na siebie róże częściowo wyginęły np. SilVer Star i Mainzer Fastnacht, niektóre mają się całkiem dobrze np. Chopin - tylko wyrósł ponad 2 metry. Inne w tej chwili mają najczęściej po jednym wyciagniętym cienkim badylku z wiązką liści na czubku. Zresztą pojedyncze liście i pąki miały przez całą zimę. Atakują je różne choroby i robaki. Z chorób zauważyłam na wszystkich czarne plamy na liściach. Są ślady po skoczkach. Liście są misternie powycinane w różne wzory - to pewnie żerowały jakieś chrząszcze . Do tego są jeszcze tłuste robaki wewnątrz łodyg kwiatowych. Zauważyłam ,że jedne idą z dołu do góry a inne odwrotnie. Nie wiem czy to wszystko przyciąć przy ziemi nie zważając na liście u góry, ale Chopin nie ma oczek na dole pędów skad mogłyby wyrosnąć nowe gałązki. Chciałabym teraz czymś opryskać ale nie wiem czym i czy sa jakieś preparaty, które można łączyć w jednym oprysku przeciwko grzybom i robalom ? A może lepiej wszystko wykopać i spalić i posadzić nowe. Trochę mi szkoda bo zostało jeszcze okoł 30 krzaków a kiedyś były bardzo ładne.
Ślędzę od dłuższego czasu Wasze wypowiedzi i niewiele z tego rozumiem, gdyż jest to dla mnie za mądre. Ale skoro mam pod ręka fachowców to chcę prosić o pomoc. Jak uratować moje róże. Otóż z przyczyn odemnie niezależnych moim ogrodem przez 2 lata nikt sie nie zajmował. Zdane tylko na siebie róże częściowo wyginęły np. SilVer Star i Mainzer Fastnacht, niektóre mają się całkiem dobrze np. Chopin - tylko wyrósł ponad 2 metry. Inne w tej chwili mają najczęściej po jednym wyciagniętym cienkim badylku z wiązką liści na czubku. Zresztą pojedyncze liście i pąki miały przez całą zimę. Atakują je różne choroby i robaki. Z chorób zauważyłam na wszystkich czarne plamy na liściach. Są ślady po skoczkach. Liście są misternie powycinane w różne wzory - to pewnie żerowały jakieś chrząszcze . Do tego są jeszcze tłuste robaki wewnątrz łodyg kwiatowych. Zauważyłam ,że jedne idą z dołu do góry a inne odwrotnie. Nie wiem czy to wszystko przyciąć przy ziemi nie zważając na liście u góry, ale Chopin nie ma oczek na dole pędów skad mogłyby wyrosnąć nowe gałązki. Chciałabym teraz czymś opryskać ale nie wiem czym i czy sa jakieś preparaty, które można łączyć w jednym oprysku przeciwko grzybom i robalom ? A może lepiej wszystko wykopać i spalić i posadzić nowe. Trochę mi szkoda bo zostało jeszcze okoł 30 krzaków a kiedyś były bardzo ładne.
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 10358
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
Marysiu, padły róże delikatne i słabe, nie przystosowane do polskich warunków lub do warunków Twojego ogrodu ( gleby, temepratury, woilgotności).
Co ja bym zrobiła na Twoim miejscu:
1. wygrabiłabym dokładnie wszystkie liście spod róż - i spaliła, bo na nich są przetrwalniki grzybów
2. przycięłabym chore pędy na 10 cm ( możesz nie widziec śpiąceych oczek. ale one tam są )
3. zbyt wysokie, wybujałe cięłąbym w rozłożeniu na 2 lata - połowe pędów teraz, połowe w przyszłym roku
4. nie nawoziłabym azotem - wcale, bo to tylko generuje choroby grzybowe. Tylko kompost + ewentualnie potas na wzmocnienie łodyg ( np. Polifoska doglebowo ) lub siarczan potasu w opryskach ( szybko wzmocni róże).
5.robale w łodygach to bruzdownica pedówka - trzeba wyciąć wydrązone łodygi, aż do zdrowej tkanki z zapasem ok. 5 cm, ok. 3-5 mm nad najniżej położonym, uśpionym pąkiem - spalić gałęzie
6. gąsienice zżerające liście ( zwójki) wybieraj i top
7. Opryski z czosnku, skrzypu, pokrzywy, chrzanu( rdza) przez całe lato wzmocnią odporność i zapobiegna reinfekcjom; czosnki ozdobne wokół róż to naturalny antybiotyk w areozolu.
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?t=254
8. Podlewanie wodą wyłącznie ziemi, bez moczenia liści
9. Wszystkie róże lubią słońce i przewietrzanie i jeśli są delikatnymi odmianami -a nie mają tego warunku spełnionego , są podatne na infekcje.
A tak szczerze - łapią je jak lep, muchy
Może jeszcze inni forumowicze coś Ci poradzą...
Co ja bym zrobiła na Twoim miejscu:
1. wygrabiłabym dokładnie wszystkie liście spod róż - i spaliła, bo na nich są przetrwalniki grzybów
2. przycięłabym chore pędy na 10 cm ( możesz nie widziec śpiąceych oczek. ale one tam są )
3. zbyt wysokie, wybujałe cięłąbym w rozłożeniu na 2 lata - połowe pędów teraz, połowe w przyszłym roku
4. nie nawoziłabym azotem - wcale, bo to tylko generuje choroby grzybowe. Tylko kompost + ewentualnie potas na wzmocnienie łodyg ( np. Polifoska doglebowo ) lub siarczan potasu w opryskach ( szybko wzmocni róże).
5.robale w łodygach to bruzdownica pedówka - trzeba wyciąć wydrązone łodygi, aż do zdrowej tkanki z zapasem ok. 5 cm, ok. 3-5 mm nad najniżej położonym, uśpionym pąkiem - spalić gałęzie
6. gąsienice zżerające liście ( zwójki) wybieraj i top
7. Opryski z czosnku, skrzypu, pokrzywy, chrzanu( rdza) przez całe lato wzmocnią odporność i zapobiegna reinfekcjom; czosnki ozdobne wokół róż to naturalny antybiotyk w areozolu.
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?t=254
8. Podlewanie wodą wyłącznie ziemi, bez moczenia liści
9. Wszystkie róże lubią słońce i przewietrzanie i jeśli są delikatnymi odmianami -a nie mają tego warunku spełnionego , są podatne na infekcje.
A tak szczerze - łapią je jak lep, muchy
Może jeszcze inni forumowicze coś Ci poradzą...
Bardzo dziękuję Haniu za szybką odpowiedź.
Kilka wymogów jest już spełnionych. Nigdy nie leję wody na liście . Wszystkie rosną w słońcu i mają przewiew. Wszystkie liscie są zebrane i spalone. Czosnki ozdobne mam w dużych ilościach i to te wysokie. Na jesieni przesadzę je w pobliże róż. Resztę zaleceń wykonam w sobote jeśli nie będzie padać. Wiem, że w czasie deszczu cięcie róż jest niewskazane. 
Nalewka pisze:Jeśli chcemy mieć piękną chorobę grzybową na liściach róży, to rzeczywiście jest sprawdzony sposób - spryskać wodą liściepetris pisze:Sprawdzona rada: po posadzeniu rośliny starannie podlewamy, liście spryskujemy wodą, a bryłę korzeniową ściółkujemy 5 -10-cm warstwą kory
Rozumiem o co Wam chodzi ,
Myslałam ze kwiaty wyzwalają w ludziach tylko dobro, i zyczliwośc.
Boje sie teraz o cokolwiek zapytać-żartuję,mam nadzieje,ze to tylko nieporozumienie
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 10358
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
petris - nie bierz tego do siebie, bo nasz "nalot" na tezy artykułu, dotyczy tylko zaleceń podanych w tym artykule.
Które, jak sama widzisz, wzbudzają co najmniej kontrowersje.
No, chyba że autor tych dziwnych porad, ma na wzgledzie głównie wierszówkę, a nie rzetelną poradę....
Tak różną od zaleceń producentów róż w Polsce.
Które, jak sama widzisz, wzbudzają co najmniej kontrowersje.
No, chyba że autor tych dziwnych porad, ma na wzgledzie głównie wierszówkę, a nie rzetelną poradę....
Tak różną od zaleceń producentów róż w Polsce.
- Ingrid
- 200p

- Posty: 200
- Od: 10 lut 2007, o 17:07
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Siemiatycze
Oczywiście , że nieporozumienie
Te diabły wcielone to dla podkreślenia przestrogi o zgubnych skutkach zraszania róż , a nie wycieczki osobiste
Na tym forum panuje życzliwa atmosfera i chęć podzielenia sie swoimi doswiadczeniami jak na żadnym innym
Dodatkowy bonus to kompetentne porady nieocenionej Hani 
Te diabły wcielone to dla podkreślenia przestrogi o zgubnych skutkach zraszania róż , a nie wycieczki osobiste
Na tym forum panuje życzliwa atmosfera i chęć podzielenia sie swoimi doswiadczeniami jak na żadnym innym
pozdrawiam Ingrid
migawki z ogrodu
migawki z ogrodu
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 10358
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
Jej, Ingrid, proszęęęęę
Ja mam tylko troszkę wiedzy, ale nie jestem fachowcem w dziedzinie ogrodnictwa.
I doprawdy, nie jest to fałszywa skromnośc, tylko obiektywna ocena braków wiedzy.
Dlatego ciagle szukam, pytam, podglądam i coraz częsciej wychodzi na to, że z roślinami , jak z dziećmi...
Małe, krzepkie i zdrowe, albo pędzone hormonami wzrostu, przenawożone i gotowe na sprzedaż.
A, że piękne i słabowite - to dopiero okazuje się u nas w ogródku, gdy przestaniemy podawać osłonową chemię
Aż poraża mnie, gdy czytam pięknie opracowane oferty sprzedaży róż - SZKLARNIOWYCH, zachwalane jako OGRODOWE
Róz, które jeśli przetrwają w naszym klimacie, będa wciąz chore i nieszczęsliwe, przemarzniete i słabowite...
Ja mam tylko troszkę wiedzy, ale nie jestem fachowcem w dziedzinie ogrodnictwa.
I doprawdy, nie jest to fałszywa skromnośc, tylko obiektywna ocena braków wiedzy.
Dlatego ciagle szukam, pytam, podglądam i coraz częsciej wychodzi na to, że z roślinami , jak z dziećmi...
Małe, krzepkie i zdrowe, albo pędzone hormonami wzrostu, przenawożone i gotowe na sprzedaż.
A, że piękne i słabowite - to dopiero okazuje się u nas w ogródku, gdy przestaniemy podawać osłonową chemię
Aż poraża mnie, gdy czytam pięknie opracowane oferty sprzedaży róż - SZKLARNIOWYCH, zachwalane jako OGRODOWE
Widze jednak,ze rozmawiamy innymi językami.
Mimo ze kolezanka z FORUM napisała,ze to nieporozumienie śmiem w to wątpić po Twoim jak wyzej wystąpieniu/widzę że lubisz bardzo uzywac mocnych słów/ No coz, nie Ty jedna na FORUM ,mam nadzieje że innym nie beda przeszkadzały kolory,ktorymi chce podkreslic temat ktory mnie ciekawi.A Tobie proponuje unikac czytania moich postów.
Pozdrowienia
Pozdrowienia
hanka55 pisze:petris - nie bierz tego do siebie, bo nasz "nalot" na tezy artykułu, dotyczy tylko zaleceń podanych w tym artykule.
Które, jak sama widzisz, wzbudzają co najmniej kontrowersje.
No, chyba że autor tych dziwnych porad, ma na wzgledzie głównie wierszówkę, a nie rzetelną poradę....![]()
Tak różną od zaleceń producentów róż w Polsce.
Witaj ,nie biore do siebie,tylko nie lubię, jak ktoś dokładnie nie przeczyta postu i atakuje ,nie odpowiadajac na temat, który mnie interesuje .Ponadto podałam link i można było się ustosunkowac do tematu pomijajac mój nik.
Zmieniam temat... (break time)
W przypadku mojego ogrodu nie da się ominąć spryskania wodą niektórych róż. Moje pytanie brzmi: jeśli już róże są zraszane to jaka pora dnia będzie najlepsza? Czy mam rację myśląc, że 5-6 rano? (ten sam problem dotyczy wszystkich moich roślin, z trawą włącznie). Nie są mokre w ciągu nocy, ale wyschną zanim słońce zacznie palić... Jeszcze jedno pytanie: podlewacie codziennie, czy raz na kilka dni (jeśli tak to co ile?)?
W przypadku mojego ogrodu nie da się ominąć spryskania wodą niektórych róż. Moje pytanie brzmi: jeśli już róże są zraszane to jaka pora dnia będzie najlepsza? Czy mam rację myśląc, że 5-6 rano? (ten sam problem dotyczy wszystkich moich roślin, z trawą włącznie). Nie są mokre w ciągu nocy, ale wyschną zanim słońce zacznie palić... Jeszcze jedno pytanie: podlewacie codziennie, czy raz na kilka dni (jeśli tak to co ile?)?
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 10358
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
Kasiu - woda na liściach =mączniak i rdze, nieżaleznie od pory dnia.
Mocne odmiany to ścierpią, a nawet będa zdrowe; delikatniejsze będą chorowały.
Zarodniki grzybów niesione wiatrem, podbijane z ziemi kroplami wody, które dostają mokro a za chwilę słoneczne ciepło, mają rewelacyjne warunki rozmnażania.
Mocne odmiany to ścierpią, a nawet będa zdrowe; delikatniejsze będą chorowały.
Zarodniki grzybów niesione wiatrem, podbijane z ziemi kroplami wody, które dostają mokro a za chwilę słoneczne ciepło, mają rewelacyjne warunki rozmnażania.
Niezawodna Haneczka już Ci wszystko powiedziała. Ja akurat nie powinnam sie wypowiadać, gdyż podlewam wtedy kiedy muszę - najczęściej nieprawidłowo wieczorem. Jest to konieczność. Jeśli wiem że nastepnym razem będę za tydzień czy za dwa muszę w czasie upałów podlewać wieczorem,żeby ziemia zbyt szybko nie wyschła. Podlewanie wieczorne sprzyja wszelkim chorobom.Kaśka33 pisze:Ciotka, jak tu jeszcze jesteś to odpowiedź proszę co myślisz. Wrzuciłyśmy swoje posty mniej więcej o tym samym czasie, więc mojego nie zobaczyłaś.





