Czyli jednak mam gawrony.
O wiele lepiej brzmi gawron, niż kruk :P
Wygooglałam sobie gawrona i stwierdzam, że to jednak one.
Łobuzy ( zawsze dwójka ) wcale się mnie nie boją, paradują nawet metr ode mnie.
Czasem zajrzą na sąsiednią działkę, ale wyraźnie moją uznają za swoje terytorium.
Kiedyś jak mi ukradły chipsy to goniłam złodzieja, który podskakiwał a w dziobie trzymał wielką paczkę chipsów.
Prawie na ogon mu nadepnęłam zanim puścił.
Po drodze rozsypał połowę i to już było dla nich.
Orzechy też mi zakopują, bo kilka działek dalej rośnie wielki orzech. :P
W`weekend wezmę aparat, to cyknę im zdjęcie, bo nie wątpię, że będą.
Myszowate będę "dokarmiać" zimą.
Już miałam sporo strat przez nornice, nie wiem czy to one, bo nie zdążyłam się przyjrzeć.
Szkoda że jeżyk, który był wiosną, nie zadomowił się u mnie.....
Dołki kopać muszę i to najlepiej zanim zrobię tarasik, żebym miała gdzie kamienie upychać.
Już nawet zaczęłam się obawiać, czy uda mi się te wszystkie wykopane kamienie upchnąć pod tarasem.
Niestety, na jedno wiaderko kamieni i cegieł, trafia się tylko jeden, lub dwa, nadające się do odłożenia dla Mag.
Widziałam u Krysi "automat do kopania dołków", mówię wam - cudo.
Trzask-prask i w pięć minut pięć dołków wykopanych.
Nie ma to jak automat i brak kamieni do wykopywania.
A ja muszę kopać bardzo głębokie dołki, bo kamienie siedzą właśnie głęboko.
A pod nimi piasek.
MagdaMisia dobrze zaklina pogodę, sprawdziłam i nawet w połowie listopada będzie na plusie, mało bo mało, ale plus

Może jeszcze trochę pozaklina pogodę i będzie ciepło do grudnia ?
