Frido, taki silny przymrozek to mocny kop dla róż i jednocześnie sygnał do powolnego wycofywania soków. Gdzieś czytałam, że także wzmacnia siły obronne roślin. Lepsze teraz takie przymrozki w nocy przed zatrzymaniem wegetacji, niż wiosną, gdy ona już ruszy. Niech się różyce pomału hartują i przygotowują do zimy .
Może postaraj się o jedlinę i poprzykrywaj nią wszystkie kopczyki tym razem. Dobrym okryciem są też liście, które na wiosnę wrzucisz na kompost i zrobi się świetna próchnica z tego.
Będzie dobrze, zobaczysz !
Danusiu, co ma być, niech będzie. U mnie jednak, choć mieszkam tylko trzy stacje od ciebie, nie było aż tak mroźno. Może pod moimi dębami jakoś zaciszniej. Ale cóż, nie będziemy się przecież co roku stresować, że tak działa natura, prawda?
Do mnie jutro przywozi kurier nowe różyczki i gra toczy się dalej.
Dziękuje za rady.
Mariola, niektóre muszę przykrywać, ba na pewno zmarzną, ale mam sporo pancerniaków, które bez okrycia kilka zim pzreżyły.
Alutko, posprzątałam doniczki, z wyjątkim oleandrów, szkoda mi fuksji, bo trochę podmarzły. Może sobie poradzą?
Rozeto, pocieszam się, ze masz rację i róże zahartują się przed zimą. To prawda, że wiosenne przymrozki wyrządzają duże szkody. Odczułam to, niestety. Liści u mnie po pachy, nawet nie muszę się starać, by okrywać, bo same wszystko pokrywają grubą warstwą. To skuteczna ochrona przed mrozem, ale zarazem zimowa przechowolnia ślimaków.
Wando, ciekawa jestem Twojego ogrodu, gdy te wszystkie nowe nabytki zakwitną. Ja tej jesieni właściwie odpuściłam zakupy, tylko jakieś marne 3 sztuki.
Wczoraj wieczorem okryłam oleandry włókniną, rano zdjęłam. Ta noc wydaje się, że była mniej mroźna niż poprzednia. Ciemierniki mają duże pąki, lada chwila zakwitną, kwitną pierwiosnki, coś im się poprzestawiało.
Pozdrawiam, Danuta
Danusiu fuksje na pewno sobie poradzą. Przecież one maja trochę zdrewniałe łodygi. Ja mam jedną mrozoodporną w ziemi, z którą postępuję tak jak z różami. Nazywa się "Riccartonii".
Dzisiaj spróbuję wstawić fotki, bardzo zaległe, już nieaktualne, bo w ogrodach jesień, ale letnie widoczki rozgrzewają serca.
Jak mi się uda, to polecę z resztą.
Mam zawilca, który zakwitł w tym roku po raz pierwszy. Myślałam, że to jakiś chwaścik, a tu taka niespodzianka. Dobrze, że się nie pospieszyłam z wyrzuceniem, tylko dałam mu szansę.
Majka, po prostu niektóre wyrywam i albo rozdaję, albo wyrzucam na kompost, bo już mi zaczęły w tym roku przez ścieżkę rozłogami przerastać. No ale ładny jest, to fakt. Frido, różyczki rewelacyjne, ale jakbyś tak robiła spacyjkę po każdym zdjęciu, to byłoby lepiej Sorry, widzę, że już są spacje
Majko,ta róża to Friendship - pancerniak doskonały, kwitnie właściwie bez przerwy, mam trzy krzewy w kupie więc ciągle w tym miejscu rabata "płonie".
Frida, tak, to ta pomarńczowa, a mnie chodzi o tą po lewj stronie, żółtą.
Jeżeli ten zawilec ma rozłogi, to ja dziękuję, już mam robotę na wiosnę muszę go przekopać i inne miejsce.
Piękne róże, powinnaś robić więcej zdjęć. Było by co pokazywać.