Maja czyli zostawiasz je w ziemi w takiej postaci jakiej sa ze myslisz ze przezimuja??? czy masz zamiar uciac łodygi im do ziemi??? bo nie wiem co mam ze swoimi zrobic a tez bym chciala aby sobie przezimowały
Eliza, u mnie jest troszkę inna sytuacja. Moje rabatki z kwitnącymi jeszcze kwiatami zostawiłam w górach i chyba już tam w tym roku nie pojadę. Pewnie teraz zawiązują nasiona, a ja mam nadzieję, że się posieją same. Czytając to forum wiem, że lwie paszcze często przetrzymują zimę i na wiosnę odbijają, a i z nasionek wyrosną. Tak twierdzą , mądrzy' tego forum.
ooo u Ciebie jeszcze kwitną... ja swoje przycielam do ziemi, przykrylam igliwem bo pomiedzy nimi mam jeszcze lilie, wiec zobaczymy czy na wiosne wypuszcza nowe pedy od korzenia, bym byla przeszczesliwa jak by przezimowały
Trzymam kciuki. We francuskim klimacie (gdzie temperatura nie spada poniżej -6°C) lwie paszcze zimują bez problemu (ba! Potrafią kwitnąć przez całą zimę, nie zważając na mróz i śnieg), a jak będzie w polskim, to się dopiero okaże.
Kupiłam już nasiona lwiej paszczy i zacznę siać w lutym. Wielką zaletą produkcji tej rozsady jest fakt, że można dość szybko "pozbyć się" jej i już w pod koniec kwietnia wysadzić do gruntu. Mamy wtedy dużo miejsca na parapecie i możemy bawić się od nowa!
Dla mnie lwia paszcza to kwiat niezniszczalny Mam dom po babci z ogrodem i lwie paszcze rosną u nas wszędzie - wyrastają nawet z muru Kwitły jeszcze w połowie stycznia, ściął je dopiero ten mróz... Nie wyrywam, bo wdzięczne to kwiatki i bardzo kojarzą mi się z dzieciństwem. A każdego roku wysiewa się ich coraz więcej i w coraz dziwniejszych miejscach