Witam Was kochani
Iwonko cieszę się, że mnie odwiedziłaś, dawno Cię nie było u mnie. No troszkę roboty jest ale jak się jest tak uzależnionym kwiatowo to praca sama pali się w rękach. Już mam potężne plany na wiosnę, co kupię i gdzie posadzę. No i plus te co siałam w tym roku - chabry górskie, masę goździków, astry alpejskie i takich tam dużo.
Misiu odpisałam w Twoim wątku, to nie jest ta sama (przynajmniej tak mi się wydaję

)
No właśnie
Stasiu wszyscy pokazują w sezonie żurawki, ja nie miałam kiedy bo cały czas coś kwitło. Uznałam że dobra pora i tak wszystkie te moje maluchy. O budleje się szczerze martwię. Ostatnio mi kot 'podpowiedział' podłamując gałąź co można zrobić. Bo te rośliny się kopcuje. A jakby tak poobciążac lekko np cegłami na sznurku gałęzie do ziemi i też je okopcować? Całą roślinę? Albo chociaż jak najwięcej.Co o tym myślisz? Bo ja mam ją dopiero 2 rok
Olku a tak dziękuje bardzo cieplutki bo wełniany. No i udało mi się kupić taki do butów. Dostałam od chłopaka fioletowe śliczne kozaczki i był problem z kurtką. I we Włocławku udało mi się dostać w całkiem rozsądnej cenie (równe 200zł) ciemnofioletowy płaszczyk za kolanko

A żurawki nazwę co mam to znam tylko jedną i to nie z pamięci tylko z kartki

Za dużo tego.
Tak zrobię
Grażynko, to prawdziwa znawczyni, podeślę jej zdjęcia na PW albo poproszę, żeby mnie odwiedziła
Aga dlatego ja wszystkie karteczki mam w domu, ewentualnie w zeszycie zapisuje sobie gdzie co jest. I wtedy wiem. Jeszcze się mi nie zdarzyło, żebym zgubiła jakąkolwiek nazwę, jeśli ją miałam na jakiejś kartce. Polecam, sprawdza się
Wczoraj w ogrodzie był czas sprzątania. Orzech już praktycznie stracił wszystkie liście więc dmuchawką (taką jaką ma facet w reklamie jakiegoś kredytu hipotecznego) przepędziłam je z kamyków (bo mam wysypane nimi podwórko) na trawnik gdzie już można było operować grabiami.Wywaliłam resztę pelargonii,suche patyki.
Moje lilie anasowe nadal spędzają czas na dworze tylko wysoko na parapecie a nie na ziemi. Na dniach czeka je przeprowadzka do mojego pokoju. Mają już po 3 liście! Jestem z nich taka dumna. Będę musiała też pomyśleć o przepikowaniu goryczek tybetańskich. w ogóle do wysiania mam jeszcze niebieskie maki, pnącze wonga, miecznice, i tuberosę. Ale z tym to już się wstrzymam do wiosny.
Dobra dość gadania że cały czas coś robię a tego na dobrą sprawę nie widzicie. Tak kiedyś wyglądała rabatka przy chodniku do furtki. Mama nasadziła tam iglaków, migdałka i wysypała korą. Postanowiłam coś zmienić i zrobić tam zatrzęsienie kwiatów. Zaczęło się od wybrania kory. Zdjęcie z tego etapu prac: wiosna 2011
W lato było już tak:
Rabata wzbogaciła się o jeżówki, rudbekie, 2 odmiany krwawników (no a na jesieni doszła jeszcze jedna

), 3 odmiany ostróżek, różę, rozchodnik okazały, smagliczkę, floksy, czosnek, tulipany, chryzantemę, słoneczniczek... No i to chyba tyle. A i penstemon. Planuje jeszcze dosadzić kilka roślin, przykładowo jakaś jeżówka pełna, krwawniki w których się po prostu zakochałam, czy bodziszek. Sama nie wiem, wyjdzie w praniu
