Wandziu, póki co pogoda się utrzymuje, a ogród z godziny na godzinę obsycha... nie wspominając, że na sercu od razu cieplej

co do róż, Wandziu, ja postanowiłam spróbować, ponieważ kilka sztuk, które do tej pory - przed bieżącymi zakupami - rosły w moim ogrodzie, bez problemu sobie radziły... pewnie wymagają więcej troski, niż inne rośliny, ale czemu nie miałabym im jej dać. Zobaczymy po zimie, czy będę szaleć dalej i próbować z kolejnymi odmianami ;) Twoja przygoda z liliowcami też jest dla mnie inspirująca; wpisałam do kajetu kilka odmian, które szalenie mi się podobają i kto wie, może będę za jakiś czas cieszyła się pięknymi egzemplarzami, jakie oglądam m.in u Ciebie
Aga, złotej recepty na trawnik nie mam, ale pokrótce, zaczynając od wiosny: wertykulacja, nawożenie, regularne koszenie, opryski na dwuliścienne chwasty i codzienne (jeśli aura tego wymaga) podlewanie... to naprawdę wszystko
Madziu, cieszę się z Twoich zakupów... ja również lubię formy płaczące roślin... brakuje mi brzozy Youngii na przykład, ale też wielu innych... niestety miejsca w ogrodzie jakoś nie przybywa ;)
u mnie na ogrodzie trochę słońce wysuszyło nadmiar wody, także tez z oczka, które wystąpiło z brzegów... jeśli nie będzie padać, to jest szansa, że niedługo obeschnie całkiem, czego nam obu (i nie tylko ;)) życzę
trochę zdjęć:

Double Delight - powoli się rozkręca
