Majko, myślę,że tak dziwnie może być niemal z każdą odmianą róż.
W jednym ogrodzie rośnie pięknie,w innym owszem,owszem a w jeszcze innym po prostu wegetuje.
Szereg czynników na to wpływa,podkładka również i bywa tak,że nawet jak sie mocno staramy nie uda nam się zatrzymać jakiegos krzewu i już... i musimy się z tym pogodzić.
Ze stratą konkretnego krzewu ale nie powinniśmy rezygnować absolutnie z prób by jednak dana róża się u nas zadomowiła.
Uważam,że to głównie kwestia szczepienia i warunków atmosferycznych - zimowania ma wpływ na to jak się te krzewy u nas sprawdzają.
Moja Flora D. to bardzo stary krzew,jeden z pierwszych jaki sprowadziłam do ogrodu, ma więc ok 15-17 lat.
Zawsze był zdrowy,nawet wtedy nie łapał mączniaka ani plamistości gdy praktycznie rosła w tym tłoku o jakim pisałam wcześniej.
Uważam,że krzewy pochodzące ze starych zakupów,sprzed 10 lat, mają zdecydowanie lepszą kondycję (by nie powiedzieć,że wręcz idealną) niż wszystkie nowości jakie sprowadziłam na przestrzeni ostatnich lat.
I nie ma tu znaczenia szkółka,renomowana czy działająca bez licencji...
wszystkie nowe nabytki są po prostu mniej odporne niż kiedyś...
Przyczyna pewnie tkwi w materiale genetycznym a także hartowaniu i prowadzeniu w matecznej szkółce ...to tam utraciły swoją odporność.
Stamtąd trafiają do nas okazy mniej lub bardziej podatne na choroby.
Dlatego uważam,że ta sama odmiana może skrajnie różnie zachowywać się w różnych ogrodach.
Dlatego też uważam,że bez chemii nie będziemy mieć zdrowych i ładnie wyglądających krzewów róż.
I dlatego też uważam,że nie ma potrzeby całkowitej rezygnacji z odmian,które w danym momencie u nas się nie sprawdziły,bo sprowadzając inny okaz z innej szkółki możemy być mile zaskoczone.
Flora D. jest tak piękna,że warto popróbować nawet kilka razy

i szczególnie Ci ją polecam.
Skąd ja sprowadziłam Majko wybacz nie pamiętam.
Kiedy zaczęłam przygodę z ogrodem nie przyszło mi do głowy by cokolwiek notować.
Potem było tego tak dużo,że nie jestem w stanie sobie przypomnieć.
Blue V. wiem za to na pewno

że kupiłam ją u moich od lat znajomych szkółkarzy z mojego osiedla.
W tym roku jeszcze u nich nie byłam

Obowiązki mnie przerosły ,pogoda nie sprzyja dłuższym spacerom i w związku z tym nie miałam okazji zakupić czegokolwiek.
Obiecuję sobie i wiem,że dotrę tam z pewnością .
Blue V. Mam już 3 lata i trzyma się dobrze,nie choruje,za to ja wyczyniam, z nią

cuda.
Ciągle ja przesadzam więc nie ma kiedy się rozrosnąć czy nawet urosnąć.
Mam nadzieję,że to już koniec z jej wędrówką po ogródku,że już tu zostanie gdzie jest...
Ponieważ aktualnie nie ma żadnego kwiatka i pewnie będę musiała długo na nie poczekać wstawię do wątku jakieś jej zdjęcia...

nawet jeśli miały by się powtórzyć ,myślę,że mi wybaczycie.
Trochę radości potrzebujemy wszczyscy
