Malinko, jestem pod wrażeniem tej bawełny, nie miałąm pojęcia, że ona tak pięknie kwitnie. NO i sama ją wyhodowałąś. NIesamowite.

Powojnik BA tak naprawdę jest niebieściutki, ale na monitorze wychodzi faktycznie różowawy. Mó aparat w ogóle ma problemy z kolorem niebieskim.
Wiktorio, ja także lubię czytać historyjki ogrodowe, o ty, jak ktoś zaczynał porządkować swoje włości, jak dalej rozwijał się ogród. O porażkach, sukcesach itd. To taki swoisty pamiętnik.
Beatko, aż tak daleko nie mieszkasz. I może kiedyś naprawdę wybierzesz się do mnie z łopatką. Zapraszam
Klaryso, no fatycznie dobrze skojarzyłaś nazwę tej róży z jej zmiennością. Jakoś nie przyszło mi to do głowy

Różyczka pięknie pachnie, szczególnie wieczorem i po deszczu.
Izabell, liliowce to moi ulubieńcy
Lawendo, miło mi, że zajrzałaś "w głąb" mojego wątku i zwiedziłaś dokladniej moje zakątki

Róża Casanova jest u mnie też dość łaba jeśli chodzi o pędy. Takie cienkie i co roku po zimie odradzają się od ziemi. Ale kwiaty o dziwo ma duże i pachnące. I niezawodnie co roku kwitnie. Bardzo fajna odmiana. Ta w głębi to Folklore. Pokazywałam ją już wcześniej zroszoną deszczem. Też cudna
Gosiu, szkoda, że nie spotkałyśmy się dzisiaj. Pogoda koszmarna, ale przy kawce można by było pogadać. Dostawę liliowców mieli w tym roku wspaniałą i właśnie z tej dostawy kupiłam kilkanaście odmian. Także kilka róż. Ale ostatnio nie mam kasy i wolę tam nie zachodzić.
Olku, cieszę się, że już wykaraskałeś się ze swojego doła. Pogoda co prawda marna, ale życie jest piękne
Kwitną kolejne liliowce.
