Wiesiu cieszę się ,że do mnie zawitałaś...

teraz jest pora na róze...jestem zachwycona niektórymi odmianami...czego wyraz daję na forum...a Flammentanz jest jednorazowa...po prostu drzewo...daje wiele cienia na inne krzaczki...no cóż... coś za coś...
Z niecierpliwością oczekuję kwiatów nowych róż...byliny się rozrastają,wycinam nadmiar ,albo wykopuję ,uparcie poszukuję miejsca na moje tegoroczne siewki...z marnym skutkiem...także masz rację ,ogród porą letnią musi być często odwiedzany...
Dorotko może masz Mme Hardy...ona wyglądem trochę zbliżona do Mme Plantier...U nas pierwszy dzień bez deszczu ,skupiłam się dzisiaj na przetrzebieniu wiciokrzewu,który był tak splątany ,że musiałam go uporządkować...Oprócz mszyc ..właściwie ich pozostałości... było mnóstwo larw biedronek,gdy ścinałam nadmiar pędów spadł na mnie deszcz larw i mszyc...

Potem siebie musiałam wytrzepywać...
Jarko krzaki historyczne wymagają bardzo dużej przestrzeni,aby swobodnie mogły rosnąć i raczyć nas swoimi kwiatami...nie wszystkie...ale alby na pewno tego wymagają...Znalazłam informacje w blogu p.Mariana Sołtysa ...zbawienne dla mnie...że róże historyczne można ciąć ,a nawet należy co sprzyja ich pięknemu i obfitemu kwitnieniu...Zobaczę na swoim przykładzie...bo Mme Plantier na pewno będzie przycinana po kwitnieniu...
Słyszałam o większej zachorowalności Heidi Klum...ale jak widać dziewczyny piszą ,że różnie z tym bywa...
Jarko wybór ochrony chemicznej jest wyborem indywidualnym i nie ganię tych co taki sposób wybrali...

Także nie mam co wybaczać...

Pożyjemy zobaczymy ,jest to w miarę nowa róża w naszych ogrodach,także po sezonie będziemy mądrzy...a to jeszcze zależy od warunków jakie nam lato zapewni...
Aniu ,Asiu po Waszych doświadczeniach z ta różą...nie można być niczego pewnym ,zdrowym z natury ...grzyb psuje szyki...a zwykle chorujące mają się całkiem dobrze...
Jadziu nieraz sobie zadaję to pytanie...raz kwitną ,ale jak obficie ...

Na taki rozrośnięty krzew czekałam 3 sezony...a np.Aloha jest w podobnym wieku...a wciąż jest różą wielokwiatową..

O taką...
A oto koniec ogródka z największymi krzakami...po lewej Mme Plantier
Ewuś nie zapomnij ten pierwszy kwiatek Rose de Resht powąchać...bo 3 dni i po kwitnieniu...
Płatki już ledwo trzymające się zbierałam i zasypuję cukrem...na drugi dzień ucieram i zjadam...duża porcja wit.C....
Jeszcze czas na plamistość ...cieszmy się zatem zdrowotnością naszych krzaków...
Małgoś ja bym tam znalazła miejsce...

Jeżeli pojedyncze listki są zaatakowane...wystarczy oderwać...ale soda nie zaszkodzi ...chociaż Izka pisała... swego czasu,że historycznym nie służy...
wydaje mi się ,że o sodę chodziło...