Dzień zaczęty jak zwykle od obowiązków nie ogródkowych. Dopiero w południe mogłam
realizować swe zamierzenie dokończenia rabatki pod bzami, za domem. Jeszcze nie mam
wizji, ale po kawałku będę zagospodarowywać teren przy płocie. Wiem już, że tutaj
postawię altanę ogrodową, bo teraz dopiero, po pracy w upalne dni wiem, jak tu jest
chłodno i przyjemnie

A do tego jest najzaciszniej, nie ma prawie wiatru, kiedy wokół
domu szaleje przeciąg.
Dzisiaj do południa, kiedy dzieci były na zajęciach miałam ponad godzinę na przyjrzenie się w
Nomi różnym drewnianym produktom. Okazało się, że dostali obrzeża deskowe

Cena
była zaskakująco niska, ponad dwukrotnie niższa niż te marniutkie rollberdery wcześniej
umieszczone przeze mnie i do tego nie metrowe lecz długie na 180 cm .
Oczywiście, wzięłam ich niewiele, zastanawiałam się nad większą ilością, ale nie byłam w stanie określić,
ile będę potrzebować. Ale jak znam siebie, pojadę jutro i wezmę ich jeszcze trochę.
A teraz czas na fotorelację z etapów pracy.
To stan, kiedy wczoraj zaczynałam:
No i wieczorem wiadomo, jak było. W połowie pracy wygonił mnie deszczyk i grzmoty, a była
to burza w szklance wody, podobnie jak przedwczoraj czy dzisiaj.
W trakcie, po wymianie obrzeży - zrobiłam jedno zdjątko

Widoczne kamienne (granitowe?) sześciokąty wybrałam w zeszłym roku z gruzu, który nawożono
na naszą nowo robioną drogę
Jak widać - przydały się. Zrobię z nich płytki chodnikowe łącząc co kilkadziesiąt cm po cztery sztuki.
Kolejne etapy polegały na przekopaniu większej części na rabatę, bo okazało się,
że dysponuję ponad 10 metrami obrzeża

:. Następnie po umieszczeniu go w ziemi mogłam wykopać
pozostałe hosty i wsadzić je na nowo powstałej rabatce, bo widać było jak marnieją na słonecznym stanowisku.
Po wykonaniu tej czynności mogłam posypać wszystko korą i się poupajać się widokiem i rezultatem pracy.


Z przodu powsadzałam mnóstwo anemonów od TAJGI
A resztę powkopywałam na rabatkę pod bzami z huśtawką. Na pierwszym zdjęciu widać żurawkę,
zaś na drugim floksy, pięciornik i oba dzwonki: biały i błękitny. Na trzecim zaś obie odmiany rojników,
liliowce, kilka anemonków i inne skalne roślinki. Dla większości to miejsce tymczasowe, w przyszłym
sezonie bowiem mam nadzieję na gotowe docelowe.
I tak prawie minął kolejny dzień. Pod wieczór postanowiłam sprawdzić, jak mają
się sadzonki winorośli, które jakieś półtora miesiąca temu pozyskałam z pomyłkowo
obciętego zdrowego pędu; sami osądźcie:
Posadziłam do doniczek rozsady winogron i jeżyny bezkolcowej. Ona jednak ukorzeniona nie była - stała w wodzie. Jutro dołączę zdjęcia.
Jest już potwornie późno, dochodzi pierwsza w nocy.