W sobotę byłam poza Wrocławiem , dzisiaj pojechałam ale na krótko.
Dopadło mnie jakieś UFO- katar w jednej dziurce od nosa uniemożliwiał schylanie się.
Szczypało, wkurzało i poszłam sobie do domu.
Jestem trochę zła.
Po raz pierwszy straciłam kilka róż.
Definitywnie.
Nawet te star róże, które zastałam na działce źle przezimowały.
Ogromny Iceberg zaliczył zgon.
Co prawda rok temu korzenie podgryzły mu nornice ale się pozbierał.
Tej zimy nie dał rady

Nic to.
Będę mogła sobie zaplanować jakie róże kupić jesienią.
Przekopałam dzisiaj kawałek trawniczka ( myślę że 1/3 ) i posadziłam groszek cukrowy.
Troszkę.
Jeśli mi tak nieciekawie będzie rósł i smakował jak w zeszłym roku to będzie moje ostatnie podejście.