Dziś był świetny dzień na pracę w ogrodzie. W nocy troszkę padało i wszystko podlało więc przynajmniej podlewanie warzywnika miałam z głowy.
Przycięłam kilka krzaków głównie derenie), bo rano w telewizorze mówili, że to dobry czas. Powsadzałam kilka krzaków z donic, bo stwierdziłam, że zmarnieją jak im nie dam wolności. Przycięłam hortensję z suchych i zeszłorocznych pędów. Mam nadzieję, że jej się spodoba. Poskromiłam trzmielinę, ale musze ją dalej opitolić, bo poszła w górę na płot. No i zrobiłam to, na co wszyscy czekali: wyrwałam kapkę darni. Ale to nie była trawa, raczej mech

Przesadziłam tam byliny od Majki, które są do cienia, a ja posadziłam w słońcu. Jestem skonana... Idę powylegiwać się przed telewizorem
Posadzone dziś kosodrzewiny.
Ostatnie krokusy, które zakwitły. Na dole szersze spojrzenie...;-)
Zaczęły kwitnąć żonkile "Tete-a-tete":
To co przeznaczone jest na nalewkę - listówkę - młode liście czarnej porzeczki.
To co będzie pływać niebawem w moim rosole. mam ambicję wycofać się z przypraw typu
vegeta. Lubczyk z powodzeniem może je zastąpić.
Miejsce, gdzie latem będą rosły hosty. Dopiero w tym roku posadziłam krokusy. Niech będzie kolorowo wiosną. Nie wiem jak nazywają się te krokusy
