Kupujemy często coś pod wpływem impulsu. A potem biegamy szukając miejsca gdzie to wcisnąć. Nie wsadzić. Wcisnąć.
Ja przynajmniej tak mam. Teraz staram się zastanowić nad każdym miejscem. Chociaż i tak pewnie nie obędzie się bez kupowania tego co mi się spodoba, a nie tego co wymyśliłam. Bo jeszcze żeby w centrach ogrodniczych było to co się chce. Najczęściej nie ma. Jak oglądam te sklepy na zachodzie, gdzie są całe hektary obstawione roślinami do kupienia, to mnie szlag trafia, dlaczego u nas tak nie ma. I człowiek w rezultacie wychodzi z ciężkim sercem z tym co mu się podoba, a nie co pasuje.

Czyli powstaje ogród intuicyjny. Po prostu roliny mówią do nas "Kupcie nas".