


A więc od początku. Mój wielkanocnik to faktycznie epiphylum ( i tutaj była jego piękna i długa historia, którą może jeszcze kiedyś opowiem). Jako, że nie mam zbyt dużo czasu (głównie całe dni spędzam teraz nad książkami








Te kaktusiki pochodzą z mieszanki nasion, więc nazw ich nie znam. Kolejny kaktus jest potomkiem kaktusa, który całą zimę spędzał w starym drewnianym i niezbyt dobrze ogrzewanym domku, a póżniej był cały obsypany kwiatami ( pamiętam ten widok jak byłam naprawdę malutka). Jego wnuk w ubiegłe lato również sprawił nam niespodziankę i wypuścił trzy pączki. Jeden z nich rozwinął się w kwiat (tak gdzieś koło pażdziernika), a dwa pozostałe są do dzisiaj. Można je dostrzec na pierwszym zdjęciu, takie małe włochate.


