Hej, Marylko !
Powiem ci w tajemnicy

, że ja marzę o takim typowym wiejskim domu, z kaflowymi piecami i kaflową kuchnią właśnie .... Mieszkam co prawda na wsi, ale pieców i kuchni nie ma. Jest za to centralne, które mnie wkurza totalnie, bo już kilka razy musieliśmy wymieniać piece(po prostu sobie pękają, czy też rozszczelniają się), a to niestety kosztuje ... . Niby jest wygodniej, bo palę w jednym miejscu(niestety piec stoi w zabudowie z płyt kartonowo, gipsowych w kuchni), ale uroku toto nie ma żadnego. W moim starym domu, gdzie się wychowałam, były fajne piece i super kuchnia kaflowa, na blacie której piekłam swoje pierwsze tzw. podpłomyki, czyli rozwałkowane resztki ciasta na makaron, często w formie jakiś misiów i laleczek. Mama suszyła na tym owoce, a w duchówce piekliśmy super ciasta. Do pieców można się było przytulać, długo trzymały ciepło.... Było więcej pracy, owszem, ale było też zdrowiej, no i taniej, bo piec kaflowy czyściło się raz w roku, a zdun raz na kilka lat sprawdzał szczelność i czasami uzupełniał szamot. Wychodziło dużo taniej, niż teraźniejsze udogodnienia. A jak nie ma światła(co się u mnie często zdarza), to w centralnym wcale nie można palić i jest po prostu zimno.