Witam wtorkowo. Wreszcie we Wrocławiu przestało dziś lać i nawet wyszło słoneczko. Była okazja pojechać na działkę, tym bardziej, że musiałam odreagować trzydniówkę i zrobiłam zakupy roślinne. Przez całe lato prawie nic nie kupowałam, to wreszcie mogę

. Odebrałam 2 zamówione kalmie i hortensję Renhy, a ponieważ byłam w szkółce więc dodatkowo wpadła mi jeszcze jedna kalmia i trzmielina oskrzydlona. Mam dużo miejsca na kwaśnej rabatce, to mogę trochę poszaleć. Oglądnęłam dziś przesadzone róże - wygląda, że wszystkie żyją, a na niektórych ruszają pączki - coś czuję, że przy takich wysokich temperaturach nie będzie to dobre dla róż. One zamiast iść spać, zaczynają rosnąć. Przecież na razie nie powinno ich się okrywać, a później jak przyjdą mrozy to znów zmarzną. Poplątane to wszystko. Trzy tygodnie temu sadziłam krokusy i odnalazł się jesienny, który zakwitł. To moje praktycznie pierwsze kwiatki na nowej działce
i przepięknie wybarwiona hortensja dębolistna
Basieńko. Róże, które miały być przewiezione zdążyłam, również krzewy ozdobne. Zostało jeszcze kilka bylinek, które chcę zabrać i powojniki, ale te Ewa-Gloriadei radzi wiosną, więc chyba tak zrobię. Dziś dzięki Twoim kalmiom posadziłam 3 u siebie.
Anuś. Na szczęście prawie po wszystkim. Szczęśliwie się udało, ale bardzo pogoda pomogła.
_oleander_. Dobrze, że wreszcie się pokazałaś, bo się już o Ciebie niepokoiłam. U nas we Wrocławiu wczoraj jeszcze bardzo solidnie lało, fakt że ciężko wtedy wysiedzieć w domu, ale wody już bardzo było potrzeba roślinkom. Jutro zrobię zdjęcie mojej Green Spice do porównania. Dziś ją oglądałam jest zielona, nie przebarwiła się, chociaż nie wszystkie żurawki dobrze zniosły przenosiny, lecz liczę, że z wiosną jakoś odżyją.
Neluś. Witam serdecznie i zapraszam częściej. Róże na co dzień nie są takie straszne, ja się już nauczyłam przy nich chodzić, fakt, że zawsze trochę podrapią, ale to wszystko do przeżycia, gorzej jak trzeba je przewieźć autobusem.

Grunt, że już są na swoim miejscu, a ręce też już się wygoiły. Dobrze, że Cię poprosiłam o informację o kieliszniku bluszczowatym i dziękuję za nią, gdyż już bym dzisiaj go kupowała, a na takie rozrastające się roślinki to ja nie mam miejsca. Wiem, że na pewno nie posadzę miechunki, rogownicy kutnerowatej i jeszcze kilka innych bylinek, których później nie można się pozbyć.
Romuś. Dzięki bardzo
